Zastanawiałam się niedawno, na czym polega fenomen jednego z moich ukochanych seriali „Seks w Wielkim Mieście”. Ciuchy? Fajne. Fabuła? Znośna. Humor? Na pewno. Ale przede wszystkim jego siłą są kobiety i historia ich bezwarunkowej przyjaźni.

Bohaterki serialu wspierają się na każdym etapie swojego życia. Starają się mieć otwarte umysły na najbardziej absurdalne pomysły swoich przyjaciółek. Rozmawiają na intymne tematy i co najważniejsze: nie oceniają się wzajemnie. Oczywiście, nie muszą się ze sobą we wszystkim zgadzać, ale jeśli już jedna z nich podejmie ważną dla siebie decyzję, otrzymuje wsparcie pozostałych.

Są dla siebie jak rodzina.

Rodzina z wyboru.

Taką rodzinę tworzysz sama. Wybierasz spośród tysięcy osób, które przez całe życie spotykasz na swojej drodze. Czasem działa instynkt, czasem dziwny splot wydarzeń pcha was ku sobie. Łączy was wiele, ale i dużo dzieli. Nie musicie mieć takich samych poglądów na życie, politykę, kulturę. Nie musi wam podobać się ta sama muzyka, w sklepach wybieracie inne ciuchy.

Ale łączy was niesamowite porozumienie dusz. A co najważniejsze macie wspólną przeszłość, teraźniejszość a często i przyszłość.

To z nimi omawiasz najważniejsze i najtrudniejsze życiowe sprawy. To one podsuwają ci pod nos kieliszek wina i kawałek ciasta czekoladowego, kiedy czujesz, że życie cię przerasta. Ale będą także gotowe zabrać ci ten sam kawałek ciasta, jeśli podczas diety zabraknie ci silnej woli.
Ploteczki z nikim innym nie smakują tak dobrze. Podobnie jak wspólne milczenie. Bo to też potraficie.
Kiedy zaczynacie wieczorną wymianę zdań na Messengerze, porozumiewacie się za pomocą gifów i skomplikowanej gry słów – kodu często zrozumiałego tylko dla was. Podczas tych krótkich rozmów cały czas śmiejesz się do ekranu telefonu lub komputera, a twój mężczyzna z lekką zazdrością stwierdza „oho, znowu gadacie z dziewczynami”.
Kochacie się bezwarunkowo i nigdy, przenigdy, byście się umyślnie nie skrzywdziły.

Niedawno było święto długoletniej przyjaźni.
Spędziłam je z moją rodziną z wyboru. Wśród tłumu nieznajomych stworzyłyśmy własny, czteroosobowy świat, do którego nikt nie ma wstępu. Przez te kilka godzin liczyłyśmy się tylko my. I jedzenie. Bo wspólne biesiadowanie to jedna z największych przyjemności.

Jeśli dawno nie widziałaś się ze swoimi ukochanymi przyjaciółkami zadzwoń do nich. Wygrzeb stare zdjęcie i wyślij mailem. Załóż grupę na jednym z komunikatorów. Spędźcie razem trochę czasu, bo przyjaźń należy regularnie podlewać. Najlepiej kawą i prosecco.

Dzisiejszy tekst dedykuję trzem cudownym kobietom. Mojej rodzinie z wyboru.

I dziękuję za te wszystkie lata spędzone razem.

Warto było.

Bisous :*

You May Also Like

2 comments

Reply

A ja 5 lat temu mocno poroznilam się z moją Przyjaciolka ze studiów. ..to już 5 lat…byłyśmy 3 teraz jesteśmy dwie…tęsknię i doskonale rozumiem ten tekst 😉 Serdecznosci

Reply

Och…nie umiem sobie wyobrazić, że którejkolwiek z nas już nie ma…to byłby prawdziwy dramat.

Współczuję.
Ściskam

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *