Przyszedł dziś do mnie nowy kalendarz. Śliczny, pachnący drukiem, z błękitną okładką i kremowymi stronami. Trzymam go w ręku, przekładam strony i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że oto zaczynam coś nowego.
Choć początek roku to tylko zmiana cyferki w dacie pism urzędowych, mimo wszystko sprzyja podsumowaniom, robieniu planów na nadchodzące miesiące i postanowień, do realizacji których zapału wystarczy nam raptem na kilka tygodni.
Co przyniósł mi ubiegły rok?
Kilkadziesiąt ilustracji, których znakomita część sczezła w śmietnikowych zgliszczach (ze szczególnym wzruszeniem wspominam dziewczę, której głowa była równocześnie szyją. Prawdziwe dzieło sztuki).
Kilka kilogramów in plus sponsorowanych przez lody, czekoladę, makaroniki, pieczywo i totalny brak silnej woli.
Trzy nowe pary spodni, żeby te kilogramy gdzieś upchnąć.
Dwa filmiki na YouTube, za które mam nadzieję zdobyć kilka złotych statuetek Oscara.
Nową fryzurę, czyli uroczego boba, który odrasta w zastraszającym tempie, podczas gdy moja fryzjerka hula na miesięcznych wakacjach, zamiast dbać o moje uczesanie.
Odwieszenie togi na kołek i żywot człowieka wolnego od terminów i nerwowych skurczy w sercu.
Nowy kraj i nowe miasto, które ciągle oswajam, choć znamy się od lat.
Kilkadziesiąt lotów, podczas których prawie zawsze spotykały mnie przygody.
Pierwszy od sześciu lat wyjazd na narty, który zachęcił mnie do kolejnej sześcioletniej przerwy.
Fantastyczne wakacje w Portugalii, okupione łzami, bo przecież spóźniliśmy się na samolot i wylecieliśmy dwa dni później.
Totalny relaks na Kaszubach w towarzystwie rodziców, książek Dehnela, smażonej flądry, wina musującego i wieczorów wypełnionych grą w remika (mój tata potwornie oszukuje – ciągle go trzeba pilnować!) i bzyczeniem komarów.
Najlepsze urodziny ever spędzone w Paryżu z moimi ukochanymi przyjaciółkami.
Kilka ucieczek na Podlasie, gdzie w kompletnej ciszy cieszyłam się najbliższymi, słońcem, rzeką i trzaskiem ognia w kominku.
Kilka nowych ciuchów, z którymi tak łatwo się nie rozstanę i będę nosić jeszcze parę lat.
Kilkaset zdjęć, których nigdy nie wydrukuję i które na zawsze pozostaną na komputerowym dysku.
Masę miłości, uśmiechu i kilka łez.
* * *
Czy robię postanowienia na nadchodzący rok?
Oczywiście!
Chciałabym oddać sponsorom podarowane przez nich kilogramy i kupić kilka nowych par spodni. Rozmiar lub dwa mniejszych.
Chciałabym narysować kilkadziesiąt bardzo dobrych ilustracji, które nie wylądują w śmietniku.
Chciałabym pojechać na fajne wakacje i nie spóźnić się na samolot.
Chciałabym przeczytać kilkanaście smakowicie napisanych książek.
Chciałabym więcej czasu spędzać z rodziną i przyjaciółmi.
Chciałabym znaleźć odżywkę, która okiełzna puszenie się moich włosów.
Chciałabym także zrealizować kilka pomysłów, które mi chodzą po głowie. Ale jeszcze ich nie zdradzę. Trochę na to za wcześnie.
Chciałabym również podziękować Ci za Twoją obecność w minionym roku. Jest mi bardzo miło czytać Twoje komentarze i wiedzieć, że po drugiej stronie światłowodu jest ktoś, kogo bawią moje żarty.
Wszystkiego dobrego w 2018! Spełniaj marzenia!
Bisous :*
Pierwsze zdjęcie to „Najlepsza Dziewiątka” zdjęć na moim Instagramie, na którym piszę mini bloga – to one spodobały się najbardziej. W lewym, dolnym rogu kolejni sponsorzy dodatkowych kilogramów.
10 comments
Ania
Niech Ci się Szczęści „Mercarrie” w Nowym Roku! Dużo weny i ciekawych inspiracji do pięknych Twych ilustracji oraz pelnych ciepła i humoru postów ? a korzystając z okazji składam tez Noworoczne Życzenia wszystkim Twym Czytelniczkom! Bo muszą to być osoby o ciekawych wnetrzach? dlatego też w tym miejscu się „spotykamy” ????
MerCarrie
Dziękuję Aniu!
Wszystkiego dobrego dla Ciebie :*
Ściskam i wysyłam buziaki!
Agnieszka D.
Realizacji marzeń, miłości i odwagi!!!
Oby rok 2018 był pełny Twoich wpisów (wypełnionych mądrością i humorem, z lekką nutką złośliwości i zgryźliwości)
– hehe nie wiem czy to życzenie dla Ciebie czy dla nas czytelniczek ;)
PS. Chyba troszkę zazdroszczę życia wolnego od nerwowych skurczy serca ;)
MerCarrie
Och Agnieszko, jak się Cieszę, że lubisz moje teksty! Normalnie mam banana na twarzy z radości!
Dla Ciebie także samych wspaniałości i dobrego kardiologa ;)))!
Ściskam :*
PS: na początku miałam nerwowe skurcze, bo nie miałam się czym denerwować i organizm wpadł w panikę…zawsze źle :D
Oliv
Masz bardzo fajną wrażliwość. Podoba mi się ta Twoja prawda i prostota. Powinnaś mieć mnóstwo dzieci – to byliby fajni i wartościowi ludzie. Bierz się za rozmnażanie! :) wówczas miałabyś świetnego i niepowtarzalnego bloga!
MerCarrie
haha zobaczymy, co przyniesie przyszłość :)))
Dziękuję Ci bardzo – nawet nie wiesz, jak mi miło!!!
Buziaki :*
Marta
Piękne zdjęcia!
Wielu sukcesów i pomyślności w 2018 :)
Btw. jesteś z Kaszub?
MerCarrie
Dziękuję i wzajemnie!
Nie, jestem z Warszawy – na Kaszuby wyjeżdżam często z rodzicami :)
:*
Ela - themomentsbyela.pl
Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, żeby 31 grudnia powiedzieć było fantastycznie, robiłam to co kocham, miałam czas dla siebie i jestem szczęśliwa.
MerCarrie
Och tak!
Wzajemnie :)
Ściskam