W ostatnim wpisie miałaś okazję przeczytać o moich wymarzonych podróżach. Jako że jestem maniaczką planowania wszystkiego (nawet spontaniczne wyprawy muszą być choć trochę zorganizowane), przed każdą podróżą spędzam wiele dni na sporządzeniu harmonogramu. Wyjątkiem była Gruzja – ten wyjazd zorganizował Adam – ja zajęłam się jedynie noclegami.
Noclegi, to właśnie nim chciałabym poświęcić dzisiejszy wpis. Jeśli jesteś ze mną od początku, możesz go pamiętać, był bowiem jednym z pierwszych, jakie pojawiły się na blogu. Jeśli jesteś ze mną od niedawna, powinien Ci się spodobać, bo zawiera garść przydatnych wskazówek, którymi zawsze się kieruję szukając wakacyjnych noclegów.
Nocleg to druga, po miejscu wypoczynku, kwestia, na którą zwracam szczególną uwagę przy planowaniu wyjazdu. W końcu mam tam spędzić tydzień, dwa, miesiąc – musi mi się zatem podobać i muszę się w nim dobrze czuć.
Zazwyczaj wszystkie podróże organizujemy przez Internet. Kupujemy bilety lotnicze, do muzeów. Opracowujemy trasy wycieczek. Tak samo rezerwujemy noclegi. Fajnie, tylko jak dokonać przez Internet dobrego wyboru? Co zrobić, żeby po przyjeździe nie poczuć się nabitym w butelkę? Czy jest to możliwe? Oczywiście, że tak!
Najlepszym przykładem jest mieszkanie (które okazało się być całym piętrem domu) w Toskanii, które wynajęliśmy z przyjaciółmi parę lat temu. Nie będę ukrywać, że wyboru dokonaliśmy pewnego upalnego wieczoru na balkonie u W. po „biznatyjskiej uczcie” i wypiciu kilku drinków (teoretycznie nie powinno się to dobrze skończyć). Przeglądaliśmy oferty i wtem naszym oczom ukazał się kamienny dom z ogromnym tarasem, położony na szczycie wzgórza, otoczony gajem oliwnym i winnicami. W środku trzy sypialnie, salon, hol z kominkiem, duża kuchnia, dwie łazienki. Na widok zdjęć reakcje były następujące: „OooooooTaaaaak!”, „Tak, tak, tak, taaaak!!”, „Taaaak….widzę się na tym tarasie”, „Czekajcie i że niby mieścimy się w budżecie? Gdzie jest haczyk?”
Powiem Wam tyle: haczyka nie było, choć nie ukrywam, że odczuwaliśmy dreszczyk emocji, czy nie padliśmy ofiarą oszustwa. Tak się nie stało i spędziliśmy w Aqua Bona cudowny tydzień, sącząc wino na tarasie każdego wieczoru.
Przy wyborze noclegów proponuję się trzymać poniższych zasad.
1. Znajdź dobry portal
Naturalnie w pierwszej kolejności nasuwa się na myśl super popularny obecnie Airbnb. Śliczna strona, dość wygodny sposób wyszukiwania – zaznaczasz przedział cenowy, typ lokalu i miejsce na mapie – potem już tylko oglądasz zdjęcia i kręcisz nosem, że nie ma kominka lub że łazienka jakaś mała.
Moim zdaniem Airbnb najlepszy (pod względem cenowym i ogólnego wystroju wnętrz) jest dla dużych miast, jak Paryż, Nowy Jork, Rzym itp. – wybór jest bardzo duży. W przypadku mniejszych miejscowości, szczególnie nadmorskich, warto jest poszukać ofert na stronach specjalizujących się w wynajmie mieszkań lub domów na lokalnym rynku. Jak znaleźć właściwą? Popytać znajomych. Wystarczy też wejść w kilka pierwszych z brzegu propozycji znajdujących się na stronie – jeśli będą przedstawiały same nory – wiesz, że nic dobrego Cię tam nie czeka i możesz sobie darować przeglądanie dalszych ofert.
Jeśli nie jesteś zainteresowany mieszkaniem, bo chcesz, żeby ktoś po Tobie sprzątał, proponuję korzystać z portali typu booking.com. Zanim dokonasz rezerwacji, sprawdź, czy na oficjalnej stronie hotelu nie ma dodatkowych promocji (transfer, śniadanie w cenie pokoju – przestaje ono być standardem), być może warto z nich skorzystać.
2. Przeznacz na szukanie kilka wieczorów lub cały weekend
Serio. Kiedy szukałam mieszkania w Paryżu przejrzałam ok 1000 (słownie: tysiąc) ofert…(P. stwierdziła, że to jak przeglądanie gazet o wystroju wnętrz). Miałam już serdecznie dość i pogodziłam się z myślą, że będę mieszkać w namiocie rozstawionym w Lasku Bulońskim (nie narzekałabym przynajmniej na brak rozrywki w nocy). Po kilku wieczorach udało mi się wyselekcjonować 20 propozycji. Ale jeśli myślisz, że teraz już z górki – jesteś w błędzie, bo czeka Cię podjęcie ostatecznej decyzji.
Aha, nie zapomnij zapisać linków do ofert, które Cię najbardziej zainteresowały – wydaje się oczywiste, ale w ferworze walki łatwo o tym zapomnieć.
3. Bądź konsekwentna
Na samym początku zadaj sobie pytania: czego szukasz (mieszkanie, dom, pokój); ile pokoi; w jakiej okolicy/dzielnicy; jaki masz budżet. Musisz się trzymać tych założeń, bo inaczej zginiesz!
Zawsze znajdzie się bajeranckie lokum, ale ciut za małe/po drugiej stronie miasta/za zbyt wygórowaną cenę. Zawsze. Nawet nie otwieraj ofert, co do których po samych wstępnych informacjach już wiesz, że nie są dla Ciebie – zaoszczędzisz baaaardzo dużo czasu (wiem co mówię, co najmniej dwie godziny zajęło mi oglądanie absurdalnie drogich mieszkań tylko dla przyjemności).
4. Oglądaj uważnie zdjęcia
Na Airbnb fotki są często oznaczone, jako zweryfikowane – to znaczy, że ktoś tam był i potwierdza, że mieszkanie tak właśnie wygląda.
Pamiętaj jednak, że w dobie photoshopa i aplikacji do obróbki zdjęć z piwnicy można zrobić słoneczny apartament.
Trzeba zatem posłużyć się wyobraźnią przestrzenną i kojarzyć ustawienia mebli/ścian itp. No i koniecznie przyglądaj się jaki jest widok z okien. Nie chcesz przecież cały dzień oglądać ściany sąsiedniego budynku. (Pamiętam jak jedna agentka nieruchomości w Brukseli była niebywale zdziwiona, że nie chcieliśmy mieszkania, którego dwa z trzech okien wychodziły na ceglaną ścianę, która była dosłownie na wyciągnięcie ręki. W zasadzie można było na niej jakiś plakat powiesić – z palmami na przykład).
Jeśli na zdjęciach nie ma: kuchni, łazienki, widoku z okna – powinna zapalić ci się czerwona lampka. Być może te pomieszczenia wyglądają okropnie, a okno wychodzi na ceglaną ścianę lub czyjś wychodek…
widok z naszego mieszkania w Nicei
5. Przeczytaj opis. Ze zrozumieniem.
W nim jest zawarte wszystko, czego możesz oczekiwać po mieszkaniu. Jeśli nie napisano, że jest internet i tv – nie łudź się, że się nagle pojawi. Podobnie z piekarnikiem, ręcznikami i balkonem. Nie ma w opisie – nie ma w mieszkaniu. Z drobnymi udogodnieniami można próbować się dogadać – w Hiszpanii potrzebowaliśmy żelazka i je dostaliśmy.
6. Czytaj komentarze
Oczywiste, ale może warto o tym przypomnieć.
Częściej piszemy, gdy nam coś nie pasuje – rzadziej, żeby kogoś pochwalić. Z negatywnych dowiesz się, jakie są możliwe minusy (sprawdźcie, czy i w jaki sposób wynajmujący je skomentował). Pozytywne są o tyle miarodajne, że skoro ktoś odpalił komputer (czy też inne urządzenie elektroniczne), żeby napisać coś miłego – serio musiało mu się podobać. Jeśli wynajmujący nie ma żadnych komentarzy, a jest „na rynku” od dawna, musisz liczyć się z tym, że wybierając jego ofertę ponosisz spore ryzyko.
7. Wycieczka z google maps i street view
Nie wszystkie strony wskazują dokładny adres lub ulicę, na której znajduje się mieszkanie. Czasem zaznaczają je na mapie, czasem wskazują jedynie obręb. Zawsze jednak odpalasz mapy googla i robisz sobie spacerek po okolicy. Zrezygnowałam z dwóch fajnych lokali, bo sąsiednie budynki wydawały mi się delikatnie mówiąc średnie.
Spacerek taki pokaże Ci także, czy w pobliżu są sklepy spożywcze, jak daleko jest do metra czy autobusu. Przy okazji poznasz okolicę i dzięki temu nie będziesz potem szukać budynku biegając w górę i w dół ulicy.
8. Wyobraź sobie siebie w tym mieszkaniu
Jeśli oglądasz zdjęcia i czujesz miłą ekscytację (albo nie czujesz obrzydzenia – jak ja, gdy szukałam pokoju w Jastarni….) – to może być Twoje miejsce. Obłędny widok z okna; salon, w którym będziesz mogła przesiadywać godzinami (choć na wakacjach to mało wskazane); kuchnia, w której będziesz chciała gotować bez końca (no dobra – śniadania i ewentualnie pokroić ser do wieczornego wina – w końcu jesteś na wakacjach!); obłędna łazienka; klimatyczna sypialnia; taras (patrz W. i jego: „Taaaak…widzę się na tym tarasie”). Musisz poczuć klimat.
taras z widokiem
Jeśli przeszłaś przez wszystkie wyżej wymienione etapy – gratuluję, pozostaje tylko wysłać zapytanie do wynajmującego i trzymać kciuki, że w międzyczasie ktoś Ci Twojego wymarzonego lokum nie sprzątnął sprzed nosa.
Miłego planowania!
Bisous :*
2 comments
Weronika/ mamotatogotuj.com
Ta Toskania ooochhh!!! Nie ma to jak po kilku głębszych podejmować 'zyciowe' decyzje, chociaż ja to już nie pamiętam co to kilka głębszych hahaha :-)
Co do Airbnb to jakoś w Polsce mi się ten portal nie sprawdza – 3 razy korzystałam i 3 razy kwas i to mimo, że przejrzałam dokładnie opinie, a potem na miejscu lapalam się za głowę kto to ocenial. Może nie mam szczęścia.
Wycieczka google street zawsze obowiązkowa!
Buziaki, ściskam.
MerCarrie
Sami byliśmy trochę zaskoczeni, że tak się nam udało trafić ;)
Przykro mi, że się nacięłaś na airbnb w Polsce… Zastanawiam się, czy nie padłaś ofiarą „cwaniactwa”… Bo niestety z taką postawą wciąż mamy do czynienia, nad czym ubolewam. Moim zdaniem z tym trzeba walczyć punktując, co było nie tak. W skrajnych przypadkach po prostu zgłaszać portalowi i tyle.
Mam nadzieję, że następnym razem wszystko się uda!
Buziaki :*