Kilka dni temu zapowiadałam, że pokażę Wam, jak noszę skórzaną kurtkę (tę idealną, którą wybierałam tydzień, jak jakaś ubraniowa psychopatka). Zabrałam ją oczywiście do Miasta Świateł i praktycznie nie ściągałam z grzbietu. Wyjątek zrobiłam tylko dla przeciwdeszczowej parki, która okazała się być niezbędną w Disneylandzie.

Ponieważ Paryż kocha mnie z wzajemnością i wiedział, że planuję rejs Sekwaną, postanowił udowodnić swoje uczucia zapewniając przepiękną pogodę. Złote liście, miękkie światło jesiennego słońca i dwadzieścia stopni ciepła…nie mogłam sobie wymarzyć lepszej!

Czując, że tak będzie (ba, ja miałam wręcz granitową pewność), zabrałam srebrną solejkę, którą już widzieliście w jednym z rzymskich postów.

Czekał mnie cały dzień zwiedzania, biegania po mieście i potencjalnego stania w kolejkach. Czekało mnie też robienie zdjęć, zarówno dla Was jak i do albumu rodzinnego (nie wiem, które zdjęcia są bardziej wymagające ;) ) (mam wrażenie, że mimo wszystko Internet pamięta krócej niż rodzina… „A pamiętasz te śliczne landrynkowe lajkry?” „A bluzę z hamburgerem?” No tę ostatnią niestety pamiętam zbyt dobrze). Wracając do tematu, chciałam wyglądać świetnie, ale musiało mi być wygodnie.

Dlatego do srebrnego cuda założyłam zwykłą, czarną koszulkę, ramoneskę i adidasy (model kupiony w dziale dziecięcym, ale mimo to mogłyby być ciut mniejsze.). Na ramię zarzuciłam aparat, jedną z moich ukochanych torebek: czarno, granatowo, srebrną listonoszkę, a na nos wsadziłam klasyczne wayfarery. Zabrałam także szalik, ale przydał się tylko z samego rana i w czasie rejsu. Gdyby było zimno, pod kurtkę założyłabym po prostu sweter lub bluzę: czarną bądź szarą z kapturem.

MerCarrie Paryżanka #4

Byłam gotowa na spotkanie z moim ulubionym miastem. Czułam się fantastycznie i byłam pewna siebie. Spódnica lśniła w słońcu i powiewała na wietrze, zaś inne kobiety zerkały na nią z lekką zazdrością (ha!). Czyli efekt WOW został wywołany ;)

Miłego dnia!
Bisous :*

MerCarrie Paryżanka #4 MerCarrie Paryżanka #4 MerCarrie Paryżanka #4 MerCarrie Paryżanka #4

Bąbelki wypite pod wieżą Eiffela smakują doskonale!

MerCarrie Paryżanka #4

Usiłuję dokonać niemożliwego – złapać całą rodzinę na tym samym ujęciu z otwartymi oczami, uśmiechniętą, nie strojącą głupich min…

MerCarrie Paryżanka #4

You May Also Like

4 comments

Reply

Wyglądasz pięknie, wiesz? Naturalnie, bez nadumania, zwiewnie i bardzo w moim stylu <3

Muszę się trochę polansowac u mnie na blogu albo w końcu instagram opanować (niestety jestem na bakier z wieloma dzisiejszymi środkami przekazu i jestem także bardzo początkującym blogerem). Mam już wizję – matka (sexi mamuska, nie matka karmiaca) z córą, twarz matki lekko rozmyta coby zatuszować nieprzespane nocki, twarz córy z dobrze mi znaną szyderą w stylu 'ha! Ale Ci dałam popalić!', ojciec tylko jako tło. Jeszcze by nam popsuł zdjęcie ;-)

Ściskam Cię mocno, Weronika

Reply

Zachęcam do Instagrama! To zdecydowanie moje ulubione medium. (pomyślałam sobie: obczaję Weronikę na Insta, a tu! Cios w serce! Cykaj foty i udostępniaj! ;) )
A odrobina lansu jeszcze nikomu nie zaszkodziła! :)

I dziękuję za tak miłe słowa :*

Miłego dnia!

Reply

Wybrałaś idealny zestaw na wycieczkę :) Bardzo stylowy look, idealny do Paryża <3

Reply

Dziękuję bardzo! :)

:*

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *