Postanowiłam kupić spodnie. Przepraszam, MUSIAŁAM kupić spodnie.
Po tym, jak moje ukochane (i już nieco niemodne) woskowane rurki bezceremonialnie pękły mi na tyłku ujawniając cały prawy pośladek, kiedy podciągnęłam nogę na kanapie. (Swoją drogą, całe szczęście, że stało się to w domowych pieleszach, gdzie świadkiem upokorzenia byli tylko, albo aż, mój mąż i pudełko lodów – zapewne cichy sprawca tego wydarzenia, a nie na przykład w jakiejś fancy knajpie…Wtedy nawet wagon Mentosów by nie pomógł!) A także po tym, kiedy moje czarne dżinsy przetarły się ze starości i nawet pełne zapału próby zacerowania ich zakończyły się niepowodzeniem. Oto bowiem zostałam bez spodni. Serio. A aż taką damą, żeby wyłącznie w kieckach chodzić, nie jestem.
Czułam, że czeka mnie trudne zadanie.
Zaczęłam metodycznie, od przejrzenia oferty sklepów internetowych. Wiedziałam, czego potrzebuję. Czarnych cygaretek i czarnych dżinsów. Żadnych szaleństw. Prostych, bazowych elementów garderoby. Dlatego w ciągu kilkudziesięciu sekund w internetowym koszyku znalazły się te granatowe z perłami… Tak, zdecydowanie produkt pierwszej potrzeby. Ale co tam, wyglądają świetnie!
Ze spodniami jest niestety tak, że trzeba je mierzyć, a producenci zmieniają rozmiarówkę z uporem godnym lepszej sprawy. Zakupy przez internet nie są zatem najlepszym rozwiązaniem, jeśli twoja sylwetka odbiega od wybiegowych standardów.
Poszłam więc do centrum handlowego. Przede wszystkim do Zary. Spędziłam w niej przeszło dwie godziny i obsługa zaczynała patrzyć na mnie jak na paranoiczkę.
Miotałam się wśród półek i wieszaków, mamrocząc pod nosem inwektywy w kierunku projektantów i przedziwnych trendów nie uwzględniających podstawowych potrzeb.
O ile w przypadku cygaretek poszło mi dość sprawnie, a nawet lepiej, niż oczekiwałam, bo jestem bardzo zadowolona z zakupu, o tyle w przypadku dżinsów przeszłam koszmar.
Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego w sieciówkach nie sprzedają dżinsów, które byłyby…całe? Bez dziur, przetarć, pęknięć, haftów, dżetów, ćwieków, plisek i kokardek?
Chciałam zwykłe, czarne, gładkie dżinsy. Nie super obcisłe, tylko z lekko luźnymi nogawkami na łydkach i z normalnym lub wysokim stanem. Ale nie mom jeans, bo moje, jakby to zgrabnie ujął Jacyków, zawieszenie wygląda w nich, delikatnie mówiąc, niekorzystnie.
Obejrzałam każdą parę dżinsów w Zarze, H&M i kilku mniejszych sklepach. Przymierzyłam mniej więcej jedną trzecią z nich. Za każdym razem było coś nie tak. A to okazywało się, że jednak są przetarcia. A to stan był o dwa centymetry za niski, a ja już jestem w takim wieku, że o nerki powinnam dbać. A to nogawki były tak wąskie, że zatrzymywały krążenie.
Wiem, że mogłam pójść do sklepów specjalizujących się w sprzedaży dżinsów, ale nie miałam ochoty wydawać na nie około czterech stów. Poza tym, przekazywanie ekspedientce rozmiaru – na głos – i potem proszenie jej o przyniesienie większej pary, bo jednak się nie mieszczę w tę, która miała pasować dla słonia, przekraczało moje możliwości.
W końcu po kilku godzinach i kolejnym przeczesywaniu Zary, znalazłam parę, która mnie usatysfakcjonowała. Zwykłe, czarne portki z wysokim stanem o wdzięcznej nazwie…”spohisticated” – bo teraz prostota i bazowe elementy garderoby świadczą o wyrafinowaniu…
Niestety ja nie jestem kobietą wyrafinowaną.
Otóż pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po przyjściu do domu i oderwaniu metki, było obcięcie nogawek nożyczkami.
Bo ja bardzo lubię wystrzępione końce nogawek dżinsów, ale pod warunkiem, że cała reszta jest cała. Uważam, że takie drobne wystrzępienia dodają nonszalancji i super wyglądają z oksfordami, derbami czy balerinami… Poza tym, dzięki temu zabiegowi nogawki stają się nieco luźniejsze!
Następny cel: białe i niebieskie dżinsy. Z tymi ostatnimi przewiduję najprawdziwszy horror, bo jak do tej pory żaden odcień niebieskiego i granatu mi się nie spodobał…
Szczęśliwie mi się nie spieszy, ale na wszelki wypadek nie będę siadać w nowych portkach po turecku na kanapie. I może ograniczę lody. Może…
Bisous :*
14 comments
Agnieszka
dokładnie Cię rozumiem. też mam ten problem od dłuższego czasu. mogłabyś podać link do tych ostatecznie zakupionych ?
pozdrawiam :*
MerCarrie
Dżinsy kupiłam te:
https://www.zara.com/pl/pl/kobieta/jeansy/sophisticated/spodnie-rurki-z-wysokim-stanem-c809005p4082707.html
Jak ciachnęłam nogawki, przestały być obcisłe w dolnej części, ale ja mam bardzo szczupłe łydki (w przeciwieństwie do ud niestety).
A link do cygaretek jest w ostatnim poście z różową koszulą.
Buziaki :*
Justyna
Masz niezwykle lekkie pióro – bardzo fajnie się czyta Twoje teksty :) Pozdrawiam
MerCarrie
Dziękuję! Bardzo mi miło :)
Aga
Jezu, doskonale znam ten problem. Na dodatek jestem wysoka i wszystkie jeansy są za krótkie grrr. Szukałam czarnych ciemno i jasno granatowych. I wszystkie znalazłam w benetton:) polecam!
No i jak zwykle uśmiech na twarzy utrzymuje sie do kilkunastu minut po przeczytaniu :D
MerCarrie
Benetton powiadasz, ja ten sklep spisałam na straty lata temu…najwyraźniej niesłusznie!
Skoro jesteś wysoka, to wszystkie spodnie masz o modnej długości 7/8 – bez skracania! Cóż za oszczędność na krawcu lub nożyczkach ;)
To jest jednak niesamowite, że dla zdecydowanej większości z nas kupowanie portek to wyzwanie. A wydawałoby się, że przy takim wyborze nie powinnyśmy mieć żadnych problemów. Bogaty wybór okazuje się być iluzoryczny…
PS: Dziękuję :)
Aga
I nasuwa się pytanie… na kogo właściwie są dobre te wszystkie jeansy w sklepach ?!?
7/8 tak bardzo się przyjęło jako podstawowa długość, że większość spodni które mierzyłam miało taka nogawkę jako standard i nie występowały w „dłuższej” wersji.
A benetton .. jest specyficzny i trochę przereklamowany ?Ale spodnie mnie pozytywnie zaskoczyły!!
MerCarrie
Na modelki, ale nie za wysokie ;)
7/8 jest spoko, moim zdaniem dobrze robi sylwetce, bo ją wysmukla. Pokazując kostkę, zwłaszcza przy prostych nogawkach, unikamy efektu kołka. Dlatego większość spodni podwijam lub skracam :)
Monique
Haha fakt jeansy są wyzwaniem nawet dla dziewczyny 170cm w rozmiarze xs… Wszystkie spodnie są ciasne w łydkach, tak że ledwo moje krążenie się utrzymuje, a za to w pasie… Musiałabym założyć szelki, żeby się jakoś trzymały!
Mam taką wesołą historię, żebyś nie myślała, że tylko Ciebie spotykają przypadki rodem z dziennika pewnej Jones ;)
Otóż wczoraj, po Twoim poście z różową koszulą, kupiłam słodką różową sukienkę (kompletnie nie mój styl, ale co tam, chociaż była przeceniona ;)). Po zakupach wpadłyśmy jeszcze z koleżanką do pewnej knajpy… Dzisiaj (!) , po powrocie z pracy, przypomniałam sobie o nowym nabytku. Przeszukałam całe mieszkanie, ale niestety, sukienka została w knajpie :D Do knajpy wpadnę jutro, ale już widzę spojrzenie kelnerki typu „pewnie jest blondynką, tylko się farbuje!”.
Bisous!
MerCarrie
:))
Trzymam kciuki, żeby kiecka się znalazła! Ludzie to wilki, a różowe, słodkie sukieneczki mogą być przedmiotem zainteresowania wielu, nieczułych na cudze nieszczęście, dziewcząt! (Mojej przyjaciółce buchnęli ciuchy…z…przymierzalni w sklepie!!!).
A blondynki są super!
Bisous :*
PS: jak oni szyją te łachy, że nawet kobiety o figurze modelek mają problem???
Agata
A ja pamiętam jak kiedyś w Polsce można było kupić ten sam model spodni w różnej długości…. Jest tak jeszcze? Wyemigrowałam do ciepłych krajów 18 lat temu i dawno nie było mnie w macierzystym sklepie.. A ja mam jeszcze dodatkowy problem, jestem okropnie niska… Jak były modne spodnie do polowy łydek to one mi akurat sięgały do kostek;) a jak wybierałam sukienkę ślubną to zapytałam czy mogą mi pokazać te komunijne, nie trzeba bedzie skracać o metr…
MerCarrie
sukienki komunijne :) <3
W sklepach typu Levi's, Wrangler można. Minusem jest wysoka cena spodni, których jakość niestety nie odbiega za bardzo od tych sieciówkowych. Trzeba mieć szczęście. Miałam spodnie Levi's, które po niecałym roku noszenia wyglądały okropnie i mam też takie z Zary, które po paru latach są nie do zdarcia (ale co z tego, skoro już mi się podobają).
PS: ciepłe kraje...rozmarzyłam się :)
al
a cygaretki jakie dorwałas? bo wybieram się na małe łowy;d
MerCarrie
zerknij do wpisu o różowej koszuli :)
Powodzenia!