Mam ogromną słabość do letnich kosmetyków. Chcę mieć je wszystkie! Brązery, rozświetlacze, balsamy, lakiery do paznokci, żele pod prysznic, spreje do włosów. Przeglądając wakacyjne wydania babskich magazynów natychmiast przechodzę do działu beauty i w myślach robię listę zakupów. Wszystkie te rzeczy są przecież niezbędne, żeby wyglądać naturalnie i świeżo, zupełnie jak Amanda Seyfried w „Mamma Mia”.
W tym roku, z myślą o tygodniu spędzonym w charakterze jachtowego balastu podczas chorwackiej morskiej przygody, postanowiłam nieco zweryfikować swoje makijażowe poglądy i ograniczyć zawartość kosmetyczki do niezbędnego minimum.
Wiedziałam, że praktycznie cały dzień będę spędzać na morzu i najważniejszym kosmetykiem będzie krem z filtrem. Ale znam się na tyle, żeby mieć pewność, że nie będę sobie umiała odmówić sobie tuszu do rzęs czy lekkiego podkładu, ewentualnie kremu koloryzującego.
Poniżej przedstawiam listę moich wakacyjnych hitów, bez których nie umiałabym się obejść.
Makijaż Twarzy
Podkład porzuciłam na rzecz kremu CC. Co ciekawe ten od L’Oréal, jest zielony i dopiero po nałożeniu dopasowuje się kolorystycznie do odcienia skóry. Zielony pigment niweluje zaczerwienia. Jest lekki i nie kryje mocno, ale szczęśliwie moja cera poprawiła się na tyle, że mogę sobie na to pozwolić. Do matowienia używam sypkiego pudru transparentnego HD Makeup Forever, jest świetny, a jego podróżna wersja nigdy się nie kończy.
Do kosmetyczki włożyłam też korektor pod oczy, z moimi cieniami jest niezbędny. Dorzuciłam delikatny brązer i rozświetlacz. Ten rozświetlacz, marki Sephora, jest fantastyczny! Ma różowo – złoty kolor i rozświetlam nim obsesyjnie twarz, dekolt, ramiona…Jest boski i tani, ale prawie nie do zdobycia. Podobno chwilę po dostawie znika z półek – miły Pan z obsługi powiedział, że nie nadążają z zamówieniami ;) Ja miałam farta.
Makijaż Oczu i Ust
Absolutną podstawą jest wodoodporny tusz do rzęs. Ten od Maybelline jest średni. Strasznie się gluci, ale za to ładnie kryje. Niewątpliwym plusem była cena, bo kupiłam go za jakieś 16 złotych w SuperPharm. Gdyby był droższy, byłabym wkurzona.
W palecie NAKED się zakochałam. Zawiera wszystkie kolory, których można potrzebować na co dzień. Kręci mnie jeszcze ta wersja zawierająca same różowe odcienie, ale na razie się wstrzymam z zakupem.
Do ust używam ostatnio dwóch matowych pomadek. Jednej w odcieniu fuksji – w sam raz na wieczór, drugiej beżowej z odrobiną różowego pigmentu. Daje fajny naturalny efekt.
Paznokcie
W tym roku pierwszy raz decydowałam się na hybrydę. Jak już pisałam na Facebooku, mam do niej mieszane uczucia. To, że nic jej nie było w stanie ruszyć, kolor był obłędny i lśniący, stanowiło niewątpliwą zaletę. Ale niestety ściągnąć ją należy u kosmetyczki i trzeba na to znaleźć czas (a odrosty wyglądają koszmarnie).
Zachwycona byłam kolorem samego lakieru. Zazwyczaj wybieram klasyczną czerwień, róże lub beże, więc mój wybór mnie samą zaskoczył. Lekko złoty, z delikatnymi drobinkami. Śliczny! Postanowiłam sobie kupić identyczny. Oczywiście nie znalazłam. Kupiłam natomiast zbliżony, także dający fajny, metaliczny efekt. Aby przedłużyć jego żywotność i nie musieć co chwilę zajmować się paznokciami, używam top coat Sally Hansen. Daje radę. Lakier faktycznie lepiej się trzyma i ładnie błyszczy.
A Wy bez jakich kosmetyków nie możecie się obejść w wakacje?
Bisous :*