Moim ulubionym magazynem jest zdecydowanie Harper’s Bazaar. Kiedyś lubiłam Fashion Magazine, ale od kiedy z redakcji odszedł Michał Zaczyński, nie da się tego czytać (w sumie to się zastanawiam, czy jeszcze to w ogóle wydają). Kupowałam też Viva Moda, ale w ostatnim czasie gazeta ta zaczęła mnie nudzić. Pozostał mi zatem tylko InStyle (lektura do wanny na jakieś 45 minut) oraz właśnie Harper’s Bazaar.
Lekturę HP zawsze zaczynam od najzabawniejszej rubryki, czyli „Moja Lista, 24 godziny z ….”. Projektanci i modelki opowiadają, jak wygląda ich zwykły dzień. Opowiadają o której wstają, co jedzą na śniadanie (o ile w ogóle cokolwiek jedzą), w co się ubierają, jakich używają kosmetyków, jakimi jeżdżą samochodami i ogólnie, jak bardzo są zajęci i ważni.
Doceniam ich pracę. Zdaję sobie sprawę, że praca nad kolekcją, to nie są przelewki, a jeśli jeszcze prowadzi się równocześnie kilka marek – to tych zajęć jest bardzo dużo. Ale niektóre rzeczy przez nich opowiadane są po prostu super zabawne i nie chce mi się wierzyć, że oni tak na poważnie ;)
Dlatego dziś chciałabym Wam przedstawić kilka kaprysów sławnych i bogatych, które wyczytałam w HP na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Potraktujcie je z przymrużeniem oka.
Dieta
Podstawowa zasada: Projektanci i modelki nie jedzą. Zdarzają się oczywiście wyjątki, jak Dawid Woliński, ale on spędza pół życia na siłowni, więc bez zbilansowanej diety po prostu by nam padł. A tego byśmy nie chcieli!
Hitem są omlety z samych białek, bo oczywiście żółtko o zło w czystej postaci. Nie rozumiem, jak można w taki sposób marnować jedzenie. Omlety takie jada na śniadanie Frida Giannini – była dyrektor kreatywna Gucci. Nie pija także kawy.
Płynna dieta nadal jest modna! Szczególnie upodobała ją sobie Naomi Campbell. Rano wypija szklankę gorącej wody z cytryną, koktajl na odporność, koktajl z aloesem i szklankę zielonego soku. Czasem nie je lunchu i pije tylko sok. Ogólnie w ciągu dnia wypija kilka zielonych soków, nieco mięty i rumianku. Poza tym trzy razy w tygodniu robi sobie detox, czyli…tak, tak – pije tylko soki. Mam wrażenie, że nie bierze do ust niczego, co nie przechodzi przez słomkę. No i pęcherz musi mieć ze stali! Ja bym chyba nie wychodziła z toalety.
Olivier Rousteing zdradził, że także i on czasem serwuje sobie detox. Wtedy pije soki oczyszczające, ale…nie jest w sanie wytrzymać dłużej, niż pięć dni…Pięć dni na płynach? Serio? Poza tym Olivier wcina zwykłe płatki kukurydziane, jedzenie z McDonalda i jakieś tam sałatki. No i pizzę. W sumie to nawet rozumiem, że czasem potrzebuje detoxu – dla zagłuszenia wyrzutów sumienia ;)
Lola Rykiel, Jason Wu – nie jadają śniadań. Za poranne pożywienie wystarcza im kawa. Tomasz Ossoliński nie pije nawet tego – ogranicza się do kubka ciepłej wody. Zastanawiam się, jak oni w ogóle są w stanie pracować? Jeśli nie zjem śniadania w ciągu pół godziny po przebudzeniu, jest mi niedobrze z głodu i nie mogę myśleć o niczym innym. Więc chyba ich podziwiam. Chyba.
Sport
Prawie wszyscy ćwiczą: chodzą na siłownię, basen, robią sobie długie spacery. Krótko mówiąc dbają o swoje ciała.
Ale wyłącznie Sonia Rykiel robi to w Wielkim Stylu – codziennie ćwiczy z trenerem, który kiedyś był solistą w Opera de Paris! Ha! Też tak chcę. Tylko musiałabym sobie kupić krótsze tutu – co za niefart ;)
Ciuchy
No, tutaj niektórzy popłynęli!
Dawid Woliński najpierw zastanawia się, jakie wybrać buty. Od tego zależy, na jakie zdecyduje się spodnie. Do nich dopasowuje górę i wtedy wie, jaką założyć kurtkę. Uffff (chociaż wiem, że powinno się zaczynać stylizację od butów, jestem na bakier ze stosowaniem tej zasady). Poza tym, Woliński ma 50 par piżamek (!) i codziennie zakłada nową. Sporo prania, ale na szczęście korzysta z pomocy Pana Jarka, który zajmuje się jego garderobą i pilnuje, żeby wszystko było uprane, wyprasowane i leżało na swoim miejscu. Wspaniała rzecz!
Generalnie Projektanci lubią mieć pewne ciuchy w zapasie. Na wypadek wojny na przykład.
Nichola Formichetti ma 50 czarnych bluz z kapturem i 200 czapek z daszkiem. Alexander Wang ma 50 par czarnych dżinsów i około 40 par sneakersów – po trzy pary z każdego (!) modelu. A że lubi tylko czarne, wszystkie buty przemalowuje…
Jason Wu za to nie może się obejść bez białych Conversów – jeśli któreś się pobrudzą, po prostu je wyrzuca…Ciekawa jestem, jak sobie radzi jesienią ;)
Jeremy Scott jest z kolei bardzo przywiązany do swoich ubrań. Główną sypialnię musiał zamienić na garderobę. Nie potrafił zmrużyć oka, bo cały czas słyszał, że ubrania do niego mówią… Co do butów – ma ich około 600 par. Ale nie ma się co dziwić, skoro dostaje wszystkie swoje projekty dla Adidasa plus buty z pokazów. Kurde, koleś przez prawie rok mógłby nosić po dwie pary butów dziennie i ich nie powtórzyć…
Sztuka Życia
Moim ulubieńcem stał się Nichola Formichetti! Chłopak medytuje. Nie ma w tym nic dziwnego, ale… Medytuje zaraz po przebudzeniu – uprawia medytację transcendentalną. Medytuje także przed snem. Jakby tego było mało, poddaje się hipnozie – żeby rzucić palenie (bo silna wola i Nicorette to przeżytek) i zabieg musi powtarzać, bo hipnoza wystarcza na jakieś 6-12 miesięcy. Jak botoks! Hipnoza pomogła mu nie tylko w walce z nałogiem. Połączona z psychoterapią pozwoliła projektantowi spać w nocy. To znaczy w ciemności, bo wcześniej się jej bał. (Może Jeremy Scott powinien poprosić go o kontakt do tych specjalistów, być może ubrania przestałyby do niego mówić).
Nichola uwielbia swoje psiaczki, dlatego cały czas je obserwuje przez telefon. Ciągle kupuje im prezenty, szczególnie z podróży. Psom. (Kocham zwierzaki i rozumiem, że właściciele uwielbiają je rozpieszczać, ale chyba najcudowniejszym prezentem jest po prostu dużo jedzenia i głaskania).
Z miłości do swoich psiaków znany jest także Dawid Woliński – specjalnie dla nich sprowadza karmę holistyczną. Woliński ogólnie jest barwną postacią i mam do niego absolutną słabość, od kiedy wiele lat temu w jednym z magazynów wnętrzarskich zobaczyłam zdjęcia jego mieszkania. Błękitny fotel cały czas mam przed oczami. Woliński także uwielbia swoje mieszkanie (nie dziwię się!) i ma w nim poustawianych około 40 świec. I lubi, kiedy wszystkie palą się na raz. Pół biedy z zapalaniem – to jest bardzo przyjemne zajęcie. Pomyślcie o gaszeniu! Nie byłabym w stanie usnąć, wiedząc, że którakolwiek z nich jeszcze się pali…Woliński lubi też długie kąpiele i leje wtedy do wanny wszystkie olejki i płyny, jakie mu wpadną w ręce – jakbym widziała siebie.
Sonia Rykiel także przy codziennej pielęgnacji ma największy rozmach (przypominam o treningach z solistą baletowym) – codziennie wieczorem przychodzi do niej kosmetyczka na oczyszczanie i masaż twarzy. To jest genialne! W pielęgnacji tylko jedna rzecz bardziej mnie irytuje niż depilacja – codzienny demakijaż. Nie znoszę tego robić, dlatego kosmetyczka, która robiłaby to za mnie, CODZIENNIE, jest luksusem, o którym marzę.
Najbardziej „normalną” osobą wydaje się być Olivier Rousteing (oczywiście jeśli zapomnimy, że jest projektantem Balmain i przyjaźni się z Gwiazdami) – może to dlatego, że jest po prostu niespełna trzydziestoletnim chłopakiem? Jako typowy wykwit XXI wieku, podczas porannej toalety (używa do twarzy szczotki ultradźwiękowej, dzięki czemu „wygląda świetnie”) strzela sobie selfie. Ale już nie robi tego wieczorem ;)
Cały czas słucha głośnej muzyki i tańczy pod prysznicem. Kiedy w piątkowy wieczór wychodzi do klubu, najbardziej lubi tańczyć do Hit Me Baby One More Time, a po dwóch ginach z tonikiem czuje się jak nowa Britney. Brzmi znajomo? ;)
Olivier twierdzi, że „ludzie myślą, że jeśli projektujesz sukienki warte 80 tyś złotych (mam wrażenie, że w wywiadzie posłużył się jednak inną walutą), to codziennie imprezujesz i zadajesz się z gwiazdami. Ale tak naprawdę jestem tylko młodym chłopakiem, który lubi oglądać kreskówki (co robi codziennie rano żując płatki kukurydziane) i jeść mcnuggetsy. Jedyne, czego chcę, to przytulić się i żyć normalnie.” Prawda, że budzi sympatię? Co do mnie, to też chcę przytulić – do jednej z jego sukienek lub marynarek – i żyć normalnie :)
Każdy z projektantów przedstawia siebie jako szefa idealnego. Woliński kocha swoje krawcowe, Rousteing plotkuje z koleżankami z pracy o facetach, a Joanna Przetakiewicz codziennie przywozi sernik. Bajka! Aż chce się z nimi pracować. Wyjątkiem może być Lola Rykiel – stara się, aby w biurze nikt nie nosił makijażu. Uważa, że to słodkie i takie francuskie. Biedne dziewczyny. Mam tylko nadzieję, że nie obcina im premii, kiedy po firmowym przyjęciu gwiazdkowym będą starały się przy pomocy Touche Éclat zamaskować cienie pod oczami ;)
Poza tym, są po prostu zapracowani i tak samo jak my przyklejeni do telefonów, komputerów i tabletów. Alexander Wang mówi, że nie umie wyłączyć wszystkich sprzętów na godzinę przed zaśnięciem, jak powinno się to robić, bo boi się, że ominie go coś ważnego…
Z lektury „Mojej Listy, 24 godziny z …” wypływa jeden wniosek.: Każdy chce się czuć wyjątkowy (nawet jeśli jest mega projektantem), mieć swoje tajemnicze rytuały, które mają sprawić, że dzień będzie udany. Jeśli zakładanie codziennie nowej piżamy lub medytowanie (hipnoza to już przesada) mają ci w tym pomóc – nie wahaj się!
Ja na przykład co wakacje kupuję nową parę espadryli i zawsze je przerabiam doszywając wstążki do wiązania wokół kostek, nie umiem funkcjonować bez błyszczących tenisówek, wszystkie kosmetyki do kąpieli i nawilżania ciała muszą pachnieć czekoladą i watą cukrową – jestem przekonana, że inne (na przykład cytrusowe) nie działają. No i uwielbiam zapachy do domu Dark Amber z Zara Home, dlatego moje mieszkanie czasem pachnie jak sklep.
Jedyne czego nie rozumiem i nie akceptuję to marnowanie jedzenia oraz wyrzucanie części garderoby, wyłącznie dlatego, że są brudne. Całą resztę (nawet posiadanie 50 par czarnych dżinsów) uważam za zabawny kaprys. Bo w sumie, czemu nie?
Ja na przykład co wakacje kupuję nową parę espadryli i zawsze je przerabiam doszywając wstążki do wiązania wokół kostek, nie umiem funkcjonować bez błyszczących tenisówek, wszystkie kosmetyki do kąpieli i nawilżania ciała muszą pachnieć czekoladą i watą cukrową – jestem przekonana, że inne (na przykład cytrusowe) nie działają. No i uwielbiam zapachy do domu Dark Amber z Zara Home, dlatego moje mieszkanie czasem pachnie jak sklep.
Jedyne czego nie rozumiem i nie akceptuję to marnowanie jedzenia oraz wyrzucanie części garderoby, wyłącznie dlatego, że są brudne. Całą resztę (nawet posiadanie 50 par czarnych dżinsów) uważam za zabawny kaprys. Bo w sumie, czemu nie?
Bisous :*
źródło: Harper’s Bazaar Polska numery marzec 2014 – listopad 2015. Artykuły Anny Zaleskiej, Filipa Niedenthala i Christine Whitney