Już po raz czwarty przygotowuję dla Ciebie wpis o trendach na nadchodzący sezon. Żeby się porządnie przygotować, tradycyjnie kupiłam Vogue Paris Collections, wzięłam do ręki notes, zrobiłam sobie kawę i zaczęłam uważnie przyglądać się propozycjom najlepszych projektantów. Miałam zamiar wypisać najgorętsze trendy, nowości, które być może będziemy chciały wprowadzić do swojej garderoby. Uświadomiłam sobie jednak, że niemal co sezon piszę to samo. Cekiny i błysk? Są. Tiul? Jest. Krata? Jest. Pióra? Są. Boho? Jest…a nie, zaraz, nie ma boho!
Otóż projektanci zamiast zaskakiwać nas coraz to nowymi pomysłami, w większości reinterpretują swoje dotychczasowe pomysły, skupiając się tym samym na DNA marki. Chcą by ich projekty były rozpoznawalne. I rzeczywiście są.
Jaka jest kobieta Balmain? Seksowna, nie stroniąca od dżetów i fantastycznie zarysowanych ramion. Kobieta Saint Laurent z kolei jest rozsmakowana w latach osiemdziesiątych, ale takich drapieżnie rockowych. Kobieta Chanel będzie biegać w nieśmiertelnym tweedzie i perłach. Kobieta Diora założy t-shirt, majtki i przezroczystą spódnicę (dokąd zmierzasz świecie!). Kobieta Gucci jest na wskroś campowa, cool i kocha kolory. Muchy w nosie ma kobieta Dolce&Gabbana, no bo trzeba być niesamowicie pewną siebie, żeby na co dzień nosić na głowie koronę. Natomiast kobieta Alberty Ferretti jest elegancka i nowoczesna.
Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.
Zmierzam do tego, że moda pokazywana na wybiegach przestała być rewolucyjna. Nie zaskakuje już tak bardzo, chyba że na czele Diora stanie Maria Grazia Chiuri…wtedy walisz głową w ścianę z rozpaczy i tęsknisz za Galliano.
Jeden z moich ukochanych projektantów, Dries Van Noten powiedział:
„Trendy mnie nie obchodzą. Dla mnie najważniejszym jest, aby ubrania były bogate, kolorowe, ale równocześnie prawdziwe lub neutralne. Możesz je ściągnąć paskiem, podwinąć rękawy, kombinować na wiele sposobów. Nie chcę nikomu mówić, jak ma je nosić”.
Zaraz, czy zatem wielkie domy mody przestały decydować o tym, co znajdziemy w swoich szafach?
I tak i nie.
Umówmy się, najbliżej ubrań na przykład Chanel większość z nas znajdzie się, oglądając je na muzealnej wystawie lub w butiku. Choć chciałabym ubierać się od stóp do głów w ciuchy Van Notena, wspomnianej Ferretti, Giambattista Valli czy Chloé, wiem, że stać mnie tylko na sieciówki (bo nawet nie na naszych rodzimych projektantów i marki)(którzy mają bezczelne ceny, ale o temat na inny tekst). Dlatego o tym, co będziemy nosić w nadchodzącym sezonie zdecydują właśnie sieciówki. I Instagram.
Projektanci z sieciówek, przede wszystkim z Zary i Mango, przekładają na swój język, czyli łatwy, tani i szybki w produkcji, propozycje projektantów prezentowane podczas tygodni mody. Mając jednak na uwadze wspomniany język, ich inspiracje ograniczają się do prostych fasonów, nie wymagających szczególnie skomplikowanej konstrukcji, zdobień czy dobrych gatunkowo tkanin.
Dlatego ze świecą szukać sukienek z lejących się materiałów, które przypominają lekkością watę cukrową. Zdobienia, hafty, perełki są na wagę złota. Oczywiście, zdarzają się piękne ubrania i wtedy rozchodzą się w mgnieniu oka – jak stoliki w ogródku Charlotte w letnie popołudnie.
Sieciówkowe hity ostatnich miesięcy?
Pamiętasz pantofelki Diora z odkryta piętą, na lekko cofniętym obcasie i z kokardką z logo? W Mango i Zarze znajdziesz masę wariacji na ich temat. Podstawowym modelem torebki, który Zara nieustannie reinterpretuje to Boy Chanel. Skóra za 200,00 zł. Milusio. Ja jednak się nie skusiłam – inspiracja jest dla mnie zbyt oczywista.
Inną marką, którą Zara wzięła na tapetę w tym sezonie jest Jacquemus. Nawet siateczkowy – koralikowy top odszyli. Instagram będzie wprost puchł od tych ubrań, bo wpisują się one w modne wśród influencerek retro.
Właśnie, influencerki!
To co w tych sieciówkach kupimy, w dużej mierze zależy od tego, co zobaczymy na Instagramie.
Nie jest bowiem tajemnicą, że to właśnie IG jest najlepszym katalogiem z ubraniami. Przecież często chętniej kupimy dany ciuch, kiedy zobaczymy go na obserwowanej przez nas zwykłej dziewczynie, niż na modelce.
Obecnie triumfy święcą: wariacje na temat kraty księcia Walii, kolory ziemi, koszyki, prze-brzydkie buty sportowe Louis Vuitton i Balenciaga (do piekła z nimi!), wielkie kapelusze, lampasy, ażury (szczególnie pewna biała bluzka z Zary), grochy, sukieneczki retro jak te od Realisation Par i pantofelki wzorowane na Dior, Fendi i Bottega Veneta. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości przescrolluj IG i już będziesz wiedziała, co jest modne.
Jednak gdzieś obok Instagramowych hitów są te lansowane przez największe domy mody, a które być może masz już w szafie i nawet nie wiesz, że jesteś modna! Czego zatem szukać w sklepach lub czeluściach własnej garderoby, kiedy chcesz pokazać, że wiesz, co w trawie piszczy?
Nowy fason spodni
Od kilku sezonów projektanci przekonują nas, że rurki wcale nie są tak super, jakby mogło się wydawać. Jedyne Balmain jest im stosunkowo wierny, choć coraz częściej skłania się ku szerszym nogawkom.
Pozostali projektanci jako alternatywę dla rurek proponują cygaretki – też wąskie, także wymagające dobrych proporcji nóg, ale jednak bardziej eleganckie. Poza tym skłaniają się ku spodniom typu palazzo, szwedy czy…marchewki. Ten ostatni fason jest dość kontrowersyjny i wymaga nienagannej sylwetki. Wysoki stan, talia podkreślona zawiązywanym na węzeł paskiem, dość mocno zaznaczone zakładkami biodra i zwężające się ku dołowi nogawki to wyższa szkoła jazdy. Ale jeśli jesteś wysoka i szczupła – spróbuj, możesz być zaskoczona efektem.
Ja natomiast skłaniam się ku cygaretkom i palazzo. Uważam, że w takich fasonach wygląda się dobrze i wreszcie wszystko nie jest opięte. Choć czarne rurki na pewno pozostaną ze mną jeszcze przez jakiś czas, bo są wyjątkowo łatwe w obsłudze.
Siłownia
Oprócz tego, że spodnie są szerokie, to dodatkowo nogawki ozdobiono lampasami. Pamiętasz moje granatowe z lampasem z pereł? To jest elegancka wersja. Na co dzień możesz śmiało wybrać taką bardziej sportową. Inspiracji szukaj u Isabel Marant.
PCV
Trend żywcem ściągnięty z Chanel. Pamiętasz modelki na pokazie przechadzające się w plastikowych kapelutkach, płaszczykach i butkach? Koszmarek. Choć na Openera jak znalazł. W sieciówkach płaszczyków przeciwdeszczowych zatrzęsienie – do lipcowych koncertów zdążysz znaleźć coś twarzowego.
Cekiny
Tak, tak, znowu cekiny. Tym razem „odkrywczo” nosimy je za dnia. Są w jasnych, pastelowych kolorach i delikatnie grają z letnim słońcem. Jeśli boisz się cekinów, postaw na metaliczne tkaniny. Srebrny żakiet połączony z szortami z tego samego materiału będzie fantastycznym rozwiązaniem na wieczór. Pod tym trendem, jak się domyślasz, podpisuję się obiema rękami. Niech Cię zainspirują Alberta Ferretti i Bottega Veneta – wiedzą, jak sprawić, by cekiny wyglądały niezobowiązująco.
Nowy dekolt
Jeszcze w ubiegłym roku najmodniejsze były bluzki i koszule zalotnie odsłaniające ramiona. Każda z nas mogła poczuć się jak Cyganka, która grając na tamburynie wyruszyła w nieznane ze śpiewającym taborem.
Teraz zakrywamy ramiona, ale delikatnie odsłaniamy biust. Projektanci pokochali bowiem dekolt w głębokie V. Nie muszę Ci mówić, że takie wycięcie wydłuża szyję i całą sylwetkę, ale przy dużym biuście trzeba uważać. Najpiękniejszy dekolt proponują Versace, Saint Laurent i Carolina Herrera. W ich wersji wycięcie zaczyna się tuż przy ramionach – wyszczuplając w ten sposób każdą kobietę o nieco masywniejszej sylwetce. Owszem, wycięcie jest głębokie, ale tak cudownie eksponuje obojczyki i biust, że nie ma co się zastanawiać.
Prochowiec
W tym roku trencz powrócił do łask. Znowu. Znajdziesz wszystkie możliwe wersje: od klasycznych, przez szlafrokowe po takie zdekonstruowane. Jeśli, tak jak ja, masz pewne opory przed klasycznym trenczem (choć niewykluczone, że w końcu się ugnę), postaw na te szlafrokowe. Są odszyte z lekkich tkanin: cienkich zamszów, jedwabiów, delikatnych mieszanek bawełny, wiskozy i poliestru (dzięki niemu są bardziej wytrzymałe i nie gniotą się jak wściekłe). Pomogą Ci uzyskać nonszalancki efekt.
Kolory
Projektanci podzielili się na dwa obozy.
Do pierwszego należą zwolennicy kolorów ziemi. Znajdziesz u nich pudrowe, przygaszone róże, brudne błękity, brązy, ceglane czerwienie, beże, miedź, złoto i srebro. Wszystkie barwy sprawiają wrażenie nieco wypłowiałych od słońca lub przefiltrowanych przez A4 w VSCO. Przygaszonymi barwami malują Jacquemus, Van Noten, Bottega Veneta i Chloé.
Drugi obóz to mocne, intensywne kolory. Róż, ultra fiolet, czarny, granatowy czy nasycona czerwień. Taką paletą posługują się Gucci, Saint Laurent i Givenchy.
Ufffff, jak widzisz, od lat modne jest to samo. Jeśli stawiasz na dość klasyczne formy, bardzo łatwo odświeżysz swoją garderobę. Wystarczą bowiem torebka, buty czy koszula z innym dekoltem niż zazwyczaj i już jesteś totalnie na topie. Nie zapomnij tylko wrzucić zdjęcia na Instagram. To tam się teraz dzieje moda.
Bisous :*
12 comments
Mada
Tak naprawdę współczesna moda to powtórki z rozrywki takie troche odgrzewane kotlety , tylko w troche odświeżonej formie. Ja wybieram to co do mnie pasuje i w czym dobrze sie czuję , umówmy się nie wszysykie fasony czy kolory są dla wszystkich .Nie ma co tez zmuszać się do noszenia czegoś w czym zwyczajnie źle sie czujemy , lub tez ślepo kopiować inne kobiety niekoniecznie będące naszym klonem .Zaletą tego czasu jest właśnienie spora różnorodność , a nie jak w latach 70 tych same dzwony i syntetyczne opięte koszulki. Modą trzeba się bawić i te czasy nam to umożliwiają pzdr.
Ps Mysle Olgo że do Ciebie pasowałby szeroki i długi trencz ale w zedcydowanie jasnym kolorze.
MerCarrie
Zgadzam się z Tobą. Kluczem jest zawsze znajomość własnej sylwetki. Warto jednak czasem poeksperymentować, bo bywa, że jest nam tak dobrze w ulubionym fasonie sukienki czy spodni, że zupełnie nieświadomie zamykamy się na inne opcje. A mogłyby się sprawdzić :))
Co do trencza nie mówię zdecydowanego nie…Może w końcu trafię taki, który mnie oczaruje :)
Ola
A może wiesz gdzie znajdę klasyczne czarne cygaretki, najlepiej z wysokim stanem? :D uratowałabys mi życie:D
MerCarrie
Ja swoje kupiłam rok temu w Zarze. To dość klasyczny fason, więc powinny być dostępne.
Sylwia Dębicka
Ja teraz znalazłam w Pull&Bear! ❤
Beti
Całkowita racja z tym instagramem i sieciówkami, to tam swoje trendy modowe znajduje ulica. A człowiek jak chce się trzymać jakiś własnych modowych przekonań i ogarnąć własną sylwetkę to ma problem kupić coś przyzwoitego…
MerCarrie
Coś w tym jest. Modne rurki – w sklepach tylko rurki. Modne przetarcia – całych spodni nie uświadczysz. Ale tak chyba było zawsze. Przy czym za czasów młodości mojej mamy powszechnie korzystano z usług krawcowych, dzięki czemu można było się ubrać stosownie do sylwetki. Równocześnie ciuchy nie były tak dostępne jak teraz – coś za coś.
Milex Roj
PCV ♥
Bea
Pierwsza paleta kolorystyczna bardzo mi się podoba :)
fajnie też, że w sieciówkach jest teraz sporo ubrań w łączkę, lubię to :)
MerCarrie
Ja czekam na idealnie drobne groszki :))
Sylwia Dębicka
Super wpis! Też zauważyłam od kilku lat powracającą modę w kółko na to samo. Mało co mnie zaskakuje. Ale z drugiej strony to dobrze. Schowam coś do szafy na 2-3 lata, a potem jest hitem sezonu i nie muszę przy tym wydawać całej wypłaty ;)
MerCarrie
wałkują i wałkują, dziś byłam ubrana w ciuchy sprzed dwóch lat – poza spodniami to bluzka, buty, torebka – same starocie :D