Wakacje Last Minute! Po dwóch miesiącach warszawskich upałów łagodzonych lodami i drinkami sączonymi wieczorami nad Wisłą (tak – poszło w biodra!) musicie się pokazać na plaży. Czy jest możliwe zostać Plażową Lalą w jeden dzień? Bez tych głupich diet, wyciskających siódme poty ćwiczeń? Tak! Niniejszym przedstawiam 10 trików,  które pozwolą Wam zostać Beach Babe w 24 godziny – w sam raz tuż przed spontanicznym wyjazdem na wakacje.
1.      Samoopalacz
Konieczny w mieście, konieczny na plaży. Bez niego będziecie wyglądać jak blade straszydła i wszyscy od razu zauważą, że „jesteście tu nowe”. Zanim się opalicie (a zakładam, że robicie to rozsądnie, czyli faktor 50 to mus) urlop się skończy i pozamiatane. Bez sensu. Lekko opalone natychmiast poczujecie się seksownie – gwarantuję!
Wybór kosmetyku należy do Was – ja kupiłam jakąś taniochę za 15 zł. Jestem zadowolona, bo efekt jest super naturalny i uwaga – nie śmierdzi samoopalaczem. A zatem – smarujemy się – rano i wieczorem tuż przed lotem. A następnego dnia na plażę!
2.      Beach Face
Jest to połączenie focha (patrz warszawskie kluby i Szarlota) z radością i wyluzowaniem surferki. Efekt jaki macie osiągnąć to lekkie znudzenie i poirytowanie turystami (bo same jesteście tu od dawna – patrz opalenizna) oraz bezczelność, która pozwoli Wam rozłożyć fautę blisko wody, nie zważając na protesty rodziny z dziećmi, psem, lodówką przenośną i dmuchanym wielorybkiem. Chcecie mieć ładny widok (nie na czyjeś plecy lub tyłek) i innym nic do tego. Macie być przy tym jednak tak radosne i urocze, że nie tylko ujdzie Wam to na sucho, to jeszcze wszyscy na plaży będą się chcieli z Wami przyjaźnić (nie żeby Wam na tym zależało, bo przyjechałyście wreszcie odpocząć).
Beach Face musi Wam towarzyszyć zawsze. Przy zamawianiu drinków, jedzeniu arbuzów, wynajmowaniu skuterów, leżaków i parasoli. Ważne: każdy foch musicie wygrodzić radosnym uśmiechem. Beach Face, a nie Bitch Face, Babes!
3.      Afrodyta
Jesteście boginiami. Wyłoniłyście się z morskiej piany. Plaża to Wasze środowisko naturalne i niech wszyscy o tym wiedzą. Wszystko co robicie, robicie z gracją i klasą.
Kiedy wchodzicie do wody nie piszczcie „O jejku, jaka zimna! Brr, ja dalej nie wchodzę!”  Chyba że kokietujecie męża/chłopaka/obłędnie przystojnego dwudziestolatka i chcecie być do wody wrzucone – to co innego ;) Pamiętajcie tylko, żeby szok termiczny znieść z godnością.
Z kolei kiedy wychodzicie z wody nie robicie tego jak pokraka – wiatr i fale? Nie szkodzi! Czym one są dla Was!
W Nicei po sposobie wychodzenia z morza (ałaaaa – kamienie, kamienie, kamienie) można było odróżnić plażowe ciacha od uzurpatorów. Ci drudzy nie umieli sobie poradzić ze śliskimi kamieniami i nagle zamiast pięknie zbudowanych lekko opalonych przystojniaków Waszym oczom ukazywały się garbate pokraki. Pamiętajcie – gracja i wdzięk i nie ma że boli!
4.      Kaftan
Niezależnie od tego czy wyglądacie jak Behati Prinsloo, jak ja (a nie zaraz! Ja i Behati to to samo!) czy jak wspominany wcześniej dmuchany wielorybek, nie będziecie cały czas paradować w kostiumie. Czasem musicie się czymś okryć. Choćby po to, żeby przejść przez hotel na plażę czy na basen. Do tego potrzebujecie sukienki albo kaftanu, ewentualnie pareo – choć moim zdaniem fajne zawiązanie go wymaga za dużo zachodu i kombinowania. Kiecka musi spełniać podstawowy warunek – gwarantować niewymuszony efekt WOW.
rękodzieło od Fragonard – miłość od pierwszego wejrzenia
5.      Akcesoria
Koszyk – żadne torby, worki, plecaki. Każda szanująca się Beach Babe nosi koszyk. W ubiegłym roku, w Hiszpanii tylko ja i stare Niemki nie miałyśmy koszyków! W Nicei postanowiłam nie popełniać tego błędu. I słusznie. Jest wygodny (dużo się mieści) i przede wszystkim ładny.
Kapelusz. Nie przepadam za chustkami, bo trzeba pilnować, czy się je dobrze zawiązało, czy się nie przekrzywiły, czy włosy nie wychodzą bokiem. To nie na moje nerwy. Wolę moją słomkową panamę, przynajmniej wiem, że zawsze wyglądam w niej dobrze.
Okulary. To raczej oczywiste. Mam tylko jedną radę. Na plażę bierzcie te, które możecie zniszczyć, zgubić, połamać, utopić. W przeciwnym razie możecie sobie błyskawicznie i skutecznie zepsuć humor na cały dzień, a w najgorszym wypadku do końca wyjazdu.
Parasol. Absolutna konieczność, jeśli zamierzacie spędzić na plaży dłużej niż godzinę.
Leżak/łóżko do opalania. Opcjonalnie. Można wygodnie poczytać i piach nie włazi Wszędzie.
PASKI, PASKI, WSZYSTKO W PASKI!!!
6.      Kosmetyki
Kremy z filtrem są niezbędne i wszystkie o tym wiecie. Uprzejmie przypominam tylko, że faktor poniżej 30 możecie spokojnie wyrzucić do wody, bo i tak na nic się Wam nie przyda. Musiałybyście się smarować co najmniej co godzinę, a doskonale wiemy, że to nierealne. Proponuję stosować 50 SPF przez pierwsze dwa/trzy dni, a potem 30. Jest szansa, że nie nabawicie się poparzeń słonecznych.
L’huile Prodigieuse ze złotymi drobinkami. Używam go od lat. Nie ma lepszego olejku nabłyszczającego na rynku. Daje efekt satynowej, lekko lśniącej skóry. Używam go też na włosy (odrobinę na pojedyncze pasma) i kości policzkowe. UWIELBIAM.
Woda termalna. Przydatna, żeby zmyć z twarzy sól.
Wodoodporny tusz do rzęs. Teoretycznie wakacje to czas, kiedy powinnyśmy „dać skórze odpocząć” – takie bzdury wypisują w kolorowych magazynach, a zaraz potem biją nas po oczach sesjami nad basenem z modelkami w pełnym makijażu. Wiem jedno, dzięki pomalowanym rzęsom na zdjęciach z plaży będziecie miały widoczne oczy. A zatem – marsz do sklepu po tusz i dobry płyn do demakijażu.
7.      Włosy
Nie ma Beach Babe bez dobrej fryzury. Niestety uzyskanie surferskich fal udaje się nielicznym. Poza tym, kiedy co chwila wchodzicie to wody, to i tak wszelkie próby układania włosów są pozbawione sensu. Dlatego pleciemy warkocze. Nie spinamy włosów i nie męczymy ich dużą ilością wsuwek, a jednocześnie nie wchodzą w oczy i nie przeszkadzają. No a jak wyschną – wyglądają bardzo dobrze! Można także je po prostu zaczesać do tyłu. Tylko nie używajcie banalnej opaski do włosów – załóżcie diadem!
8.      Intelektualistka
Już wyglądacie świetnie. No to teraz pora zająć się intelektem ;) Uwielbiam czytać na plaży, co nie jest łatwe. Tyle rzeczy mnie rozprasza – morze, ptaki, przystojni ratownicy, śliczne dziewczyny, wrzeszczące dzieci. Dlatego zbyt skomplikowana fabuła niestety odpada. Proponuję Komiks Gigant. Kupowaliśmy go z Tatą, kiedy jeździliśmy razem na wakacje. Czysta rozrywka i relaks. Moim zdaniem nie ma przyjemniejszej lektury na plażę.  No może poza kolorową gazetką i książkami Marcina Szczygielskiego ;)
9.      Muzyka
Szum fal jest cudowny, ale czasem jest zagłuszany przez dzieci, radio, plażowych sprzedawców pokrzykujących „Special price – my friend!”. Dlatego jeśli chcecie nacieszyć się widokiem morza bez zbędnych przeszkadzajek, potrzebujecie muzyki. Słuchawki, odpowiednia playlista i odpływacie.
10.  Plaża to styl życia
Już ustaliłyśmy – urodziłyście się na plaży. Plaża to Wasz dom, więc spędzacie na niej prawie cały dzień i co najważniejsze nie nudzicie się! Pływacie, opalacie się, czytacie, gracie w tenisa plażowego, w karty, w kości, w siatkówkę, wygłupiacie się w wodzie na materacu, strzelacie sobie zdjęcia. A wieczorem…pijecie szampana, jecie pizzę i ciastka, oglądacie zachód słońca, podziwiacie gwiazdy, imprezujecie. Czerpiecie radość z każdej chwili.
ptaszysko, które krążyło wokół pizzy wołając „daj, daj, daj”
Bo plaża to kwintesencja luzu, radości i zabawy. Nie zapominajcie o tym Beach Babes!
Udanych wakacji Last Minute!
Buziaki :*

You May Also Like

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *