Pamiętam mój pierwszy wyjazd do Hiszpanii

Skończyłam podstawówkę, dostałam się do jednego z najlepszych wówczas liceów w Warszawie i ta wycieczka była nagrodą od rodziców za osiem nauki na poziomie zadowalającym. Zadowalającym czyli obfitującym wyróżnienia plus stypendium bez zbytniego przemęczania się, nie licząc korków z matmy, po których byłam bliska zdetronizowania matematycznego bożyszcza naszej klasy. Ale na to byłam zbyt leniwa. Rodzice byli usatysfakcjonowani, wręcz dumni, a ja miałam spokój, bo czułam, że mam jeszcze trochę intelektualnego zapasu na „czarną godzinę”…

Pewnego sierpniowego poranka, rodzice moi i moich przyjaciółek zapakowali nas do rozklekotanego i sklejonego taśmą klejącą autokaru, dorzucili po dodatkowej torbie z prowiantem, pomachali i prawdopodobnie poszli na drinki, żeby uczcić, że córeczki szczęśliwie zdobyły chociaż wykształcenie podstawowe.

Ja natomiast byłam rozpalona z emocji.

Bo oto, drodzy państwo, pierwszy raz w życiu miałam zobaczyć palmy, nie licząc tej jednej, która od lat rosła w salonie moich rodziców. Nie tylko dla mnie było to wiekopomne wydarzenie, ponieważ kiedy tylko dojechaliśmy na Lazurowe Wybrzeże, z kilkudziesięciu nastoletnich piersi wyrwało się chóralne: „oooooooo…..palmaaaaaa!”. Wtedy postanowiliśmy te palmy liczyć, ale nie zdążyliśmy nawet zatrzymać się w Monako, kiedy się poddaliśmy. Było ich tak wiele. I każda była najpiękniejsza i wyjątkowa.

Tę krótką dykteryjkę przywołałam nie bez powodu. Przypomniała mi się, kiedy tylko prowadzeni przez GPS wjechaliśmy do maleńkiego miasteczka Elche położonego pół godziny jazdy samochodem na północny zachód od Alicante. GPS mówił „za 600 metrów, na rondzie pierwszy zjazd”, a za oknami migały mi dziesiątki plam. Pomyślałam, że tutaj nikomu z mojej przedlicealnej wycieczki nie przyszłoby do głowy zaproponować liczenia drzew.

Elche bowiem to kraina palm. To miejsce, w którym jest ich kilkaset tysięcy i potrzeba by było co najmniej dwóch lat, by przytulić się do każdej.

Zacznij od ogrodu Huerto del Cura. To mały ogród botaniczny, w którym obok olbrzymich palm pysznią się fantastyczne kaktusy, aloesy i kolorowe kwiaty. Tutaj drogę musisz ustępować, przechodzącym z jednej sadzawki do drugiej, kaczkom. Tutaj na każdym kamieniu wylegują się żółwie wodne. Tutaj śpiewają żaby, a do zdjęć pozują pawie. Tutaj także, w sklepie z pamiątkami, kupisz sadzonki roślin oraz fantastyczne koszyki i do dziś żałuję, że jeden z nich nie udał się ze mną w dalszą podróż.

View this post on Instagram

Somewhere in the jungle 🌵🌴🌵 . . . Elche słynie z palm. Gajów palmowych. Palm rosnących absolutnie wszędzie. Podobno jest ich tam ponad pół miliona… Wyobrażacie to sobie? Pół. Miliona. Palm. A ja nie mogłam jednej utrzymać przy życiu… 🌴 . . Miłego dnia! Bisous💋 . . . . ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ #traveluje #polishtraveller #polishtravelblogs #shetravelz #travelgirlshub #stylestories #theparisguru #beparisian #howtobeparisian #simplicité #femininestyle #holdthemoments #simplethingsmadebeautiful #ofsimplethings #theparisianchique #andotherstories #parisianvibes #cinemagraph #strawbag #koszyk #mangogirls #parisianfashion #parisification #igersspain #mediterraneanlife #palmtreeseverywhere #mediterraneanvibes #palmtreelove #elche

A post shared by 𝐎𝐥𝐠𝐚 ✶ 𝐏𝐚𝐫𝐢𝐬𝐢𝐚𝐧 𝐒𝐨𝐮𝐥 ✶ (@mercarrie) on

Usiądź na ławce, wyciągnij z koszyka soczyste brzoskwinie i ciesz się ich słodkim smakiem w chłodnym cieniu liści palmowych. Posłuchaj jak szumią, jak opowiadają sobie historie, których świadkami były przez całe dziesięciolecia. Ale zwróć uwagę, że zawsze kłaniają się w jedną stronę. W stronę nestorki rodu – Palmy Królewskiej, prawdziwej staruszki, bo przeszło sto- sześćdziesięcioletniej.

Pora na kawę

Udaj się w kierunku Bazyliki de Santa Maria. Usiądź w jednej z knajpek przy placu. Nie będą to urocze kawiarenki, ot zwykłe bistra, ale widok na Bazylikę sprawia, że zapomnisz o wszystkim. Kiedy dzwony zaczną wzywać na mszę, a placem będą przemykały zakonnice ze świeżymi kwiatami oraz wierni na nabożeństwo, poczujesz magię tego miejsca. Nie zapomnij odwiedzić Bazyliki. Znajdziesz w niej przepiękny ołtarz poświęcony Najświętszej Panience. A jeśli znajdziesz się w Elche 14 sierpnia koniecznie obejrzyj misterium Wniebowzięcia. To podobno wyjątkowo piękny spektakl, który został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Przejdź się wąskimi uliczkami Elche i naciesz się śliczną architekturą. Elche to pełne uroku miejsce i zdecydowanie warte odwiedzenia, tym bardziej, że znajduje się tak blisko Alicante, któremu do tego uroku wiele brakuje.

Bisous :*

You May Also Like

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *