Myślę, że się nie pomylę, jeśli powiem, że nie ma na świecie kobiet, które nie lubią kwiatów. Ulubieńcami nie zawsze muszą być klasyczne róże czy lilie. Czasem są to kwitnące kaktusy, kapturnice, hoje. Czasem po prostu lubimy polne kwiaty, pola wrzosów czy lawendy. W przebogatym świecie kwiatów każda z nas znajdzie coś dla siebie.
Kwiaty są moją drobną przyjemnością, którą lubię sobie sprawiać sama.
Kiedy byłam młoda i głupia uważałam, że kwiaty powinno się dostawać. Kupowanie ich dla siebie uważałam za żałosne (ale za obciach uważałam także samotne wyjście do kina czy na śniadanie/lunch/kolację do knajpy. Miałam wrażenie, że w ten sposób mogłabym wysłać komunikat „Jestem samotna, nie mam nikogo. Nawet przyjaciół”. Jak wspomniałam – byłam młoda i głupia!). Kiedy wreszcie zmądrzałam, odkryłam przyjemność jaką daje wybór kwiatów, układanie ich w bukiety, rozstawianie po całym mieszkaniu. Zrozumiałam, jak bardzo nadają wnętrzu ciepła i pokazują charakter mieszkającej w nim kobiety.
Mam wiele gatunków kwiatów, za którymi przepadam. Hoduję storczyki – mam ich w domu dziesięć sztuk. Te piękne, zmysłowe i eleganckie kwiaty (pamiętacie, że w latach 90-tych sprzedawano je w pudełkach z okienkiem?) oraz słodkie lilie przez bardzo długi czas były praktycznie jedynymi, które pojawiały się w moim domu. Dopiero od niedawna zapałałam miłością do peonii, hortensji, alstromerii, gipsówki i róż. I choć nie mam kwiatów, których wybitnie nie lubię (poza gerberami), mam zasadę, że wszystkie kwiaty w moim domu muszą być białe, niebieskie, fioletowe lub różowe. Nie znoszę żółtych (szczególnie żonkili) i czerwonych (jestem w stanie zrobić wyjątek dla róż). Tak już mam :)
Świeże kwiaty kupuję praktycznie co tydzień – albo pod Halą Mirowską albo od znajomej kwiaciarki z Palcu Zbawiciela. Robię bukiety, bukieciki i ustawiam w różnych miejscach: na stole, stoliku nocnym, półkach, toaletce, czasem na podłodze. Przeważnie nie mogę się na nie napatrzeć i co chwila muszę im zrobić zdjęcie :)
Wiosna to też cudowny okres, kiedy magnolie i drzewa owocowe przepięknie kwitną. A kiedy stanie się pod takim upstrzonym białymi lub różowymi kwiatkami drzewem i zawieje wiatr…bajka! Te spadające i wirujące płatki to jedno z najpiękniejszych wspomnień mojego dzieciństwa. Pamiętam, że czekałam na te krótkie chwile ”wiosennego śniegu” cały rok!
Stańcie pod drzewem, poczekajcie na wiatr i pozwólcie płatkom opadać na twarz, włosy, ubranie. Czy to nie jest fantastyczne? Wiosna…
Bisous :*




2 comments
Ewelina Ch.
Ja uwielbiam bez – i teraz jest ten cudowny czas, gdy można się nim cieszyć, więc korzystam :)
MerCarrie
O tak! Bez! Ten cudowny słodki zapach :)