Bardzo lubię kobiece magazyny. Zawsze lubiłam. Jako nastolatka czytałam wszystkie dostępne szmatławce (taką „Dziewczynę” na przykład) i „Filipinkę”. Potem przerzuciłam się na tak zwaną poważną prasę: „Elle”, „Cosmopolitan” (nawet nie komentuj), „Twój Styl”. Czytając je, czułam się dorosłą, poważną i świadomą siebie kobietą. Tak, nawet mając osiemnaście lat. A może przede wszystkim mając osiemnaście lat.

Im dłużej czytałam te bzdury, tym częściej przewracałam oczami ze zniecierpliwieniem.

Irytowały mnie przedruki sesji zdjęciowych, pseudointelektualne wywody i brak dowcipu. Zauważyłam, że redaktorki traktują każdy temat śmiertelnie poważnie, nawet wtedy, kiedy dotyczył on tylko żelowych paznokci lub na przykład najmodniejszych botków w nadchodzącym sezonie.

Zabawnych felietonów było jak na lekarstwo (pamiętam te pisane przez Manna i Chylińską dla „Elle” – były super), a pozostałe artykuły z miesiąca na miesiąc zaczęły coraz bardziej przypominać papkę niż dobrze zbilansowany dziennikarski posiłek.

Uznałam, że potrzebuję diety i przestałam kupować babskie pisma. Wymieniłam je na publicystyczne tygodniki wpadając z deszczu pod rynnę, bo tego dopiero nie dało się czytać. Od czasu do czasu natomiast z moją siostrą kupowałyśmy „Joy”, „Glamour” i „Cosmopolitan”, kładłyśmy się na leżakach i popijając różowe wino odczytywałyśmy sobie na głos najbardziej idiotyczne artykuły lub fragmenty wywiadów. Pyszna zabawa i przepis na weekend doskonały.

Ale przyznam Ci się, że zaczęło mi brakować tych kolorowych pisemek, więc ruszyłam do kiosku, żeby sprawdzić, czy coś się zmieniło. Zmieniło się niewiele. Ale wystarczająco.

Jakie magazyny czytam obecnie?

Harper’s Bazaar

Lubię. Jest ładnie wydany, sensownie redagowany i przyjemnie się go czyta. Jest niestety nierówny. Niektóre numery są świetne (na przykład marcowy 2018 – kilka niezłych artykułów i wywiadów, napisanych wartkim językiem), a niektóre tak złe, że masz ochotę zażądać zwrotu pieniędzy. Niemniej kupuję każdy numer i czytam spędzając miło czas. Ach, no i ma mój ulubiony cykl „24 godziny z…”, w którym sławni i bogaci opisują, jak wygląda ich zwykły dzień – przezabawna lektura, odsyłam Cię z resztą do tego wpisu.

Vogue Polska

Długo wyczekiwana nowość na rynku wydawniczym. Za mną trzy numery i na razie jestem zadowolona. Ciekawe artykuły, dobrze napisane. Do tego śliczne sesje (Soni Szóstak, czy ta cudowna z Evą Herziegovą). Jest potencjał.

Vogue Paris Collections

Okazjonalnie kupuję amerykańskiego lub paryskiego Vogue. Głównie dla ładnych zdjęć. Natomiast dwa razy do roku biegnę do kiosku, żeby kupić numer poświęcony trendom na nadchodzący sezon. To właśnie na podstawie tego magazynu przygotowuję dla Ciebie zestawienia trendów i ilustracje do tekstów. Ta edycja magazynu ma jeszcze tę zaletę, że wszystkie artykuły są napisane po angielsku i francusku – nic tylko szkolić języki (nie żebym to robiła szczególnie intensywnie).

In Style

Na koniec katalog zakupowy. Jest to moja ulubiona gazeta samolotowa. Zawsze kupuję ją na lotnisku i czytam podczas startu i lądowania (bo i więcej czasu nie trzeba na zapoznanie się z jej treścią), a potem wyrzucam.

Których magazynów nie kupuję, bo moim zdaniem nie warto?

L’Officiel Polska. Próbowałam się przekonać. Robiłam, co mogłam. Ale nie jestem w stanie tego czytać. Głównie ze względu na absolutnie fatalny skład i edycję. Litery są małe, nieczytelne, tekst jest „nadźgany” na stronie – moje oczy się męczą błyskawicznie i nie mogę złapać flow. Trudno. Kilkanaście złotych zostaje w kieszeni.

Elle. Miałka treść i kiepskie sesje.

Twój Styl. Zmęczył mnie. Ta poza na magazyn dla inteligentnych kobiet, że niby reportaże, że niby wywiady i duże artykuły. A jednak mam wrażenie, że to tylko fasada ukrywająca kompletny brak treści. Uczciwie dodam, że nie miałam go w ręku co najmniej dwa lata, więc coś mogło się zmienić.

Pozostałych pism nie uwzględniam, bo ich nie znam, więc nie będę się mądrzyć.

Czego szukam w kobiecych magazynach? Ładnych zdjęć, ciekawych artykułów, humoru, dystansu. Co więcej, zauważyłam, że już nie interesują mnie te „zestawienia ubrań” – najlepsze dżinsy, plisowane spódnice itp. Zdecydowanie więcej wynoszę oglądając śliczne sesje.

A Ty czytujesz kobiece magazyny, czy kompletnie Cię nie interesują, uważasz je za stratę czasu i pieniędzy i wolisz zaglądać na swoje ulubione blogi?

Bisous :*

You May Also Like

11 comments

Reply

Blogi! A właściwie czytam tylko jeden blog w tym stylu Mercarrie:) Ja lubię czytać a zdjecia są miłym dodatkiem, dlatego uwielbiam zaglądać tutaj do Ciebie. Jeśli możesz fajne blogi polecić to będę wdzięczna:D

W ogóle nie chciało mi dodać komentarza bo niby duplikat:/

Reply

:****

Zaglądam do Poems, do Ciebie, do Kasi i Hunta. Poza tym oczywiście do Garance. A czasem wpadam na takie poświęcone grafice One Little Smile czy my Pink Plum.

Niewiele tego
:*

Reply

Ach, no i zapomniałam o Michale Zaczyńskim, którego wielbię, szanuje i kocham.

Reply

Tzn., w 'modowym' stylu czytam tylko Ciebie a tak to Poems, Magdę T i w w przerwach szukam wartych czytania blogów:D Zajrzę do tych których wymieniłaś:D :*

Reply

A ja poproszę więcej informacji o Poems, Huncie i Magdzie T.

Reply

poems.pl
jasonhunt.pl

a Magda chyba coś pozmieniała

Reply

Vogue Polska – pierwszy numer mnie rozczarował, po drugim zamówiłam prenumeratę ;) Świetna sesja z Evą i artykuł o Lekarkach!!
Pani – od czasu zmiany Redaktor Naczelnej jeszcze lepsza!
Zgadzam się z Tobą co do Twojego stylu i In Style – w punkt:)

Reply

Och, „Pani” nie miałam w rękach co najmniej kilka lat!
A prenumeratę Vogue chętnie bym przytuliła, ale zagraniczna jest TRZY RAZY (!) droższa od polskiej…Kupuje mi zatem mama, a ja potem je zgarniam ;)))

Reply

Kiedyś czytałam Twoj styl i Zwierciadło , tego pierwszego nie kupuję juz ze 3 lata bo rzeczywiście kiepskie artykuły i masa reklam za które płaci czytelnik, Zeierciadlo też obniżyło loty ale czasem pojawi sie coś ciekawego. Ale spróbuję Vogue Polska:-)

Reply

W Vogue też szykuj się na reklamy – jest ich bardzo dużo, ale jest to międzynarodowy standard tego pisma. Żeby nie było, że nie ostrzegałam ;))

Reply

Niewiele czytam takich rzeczy, ale zachęciłaś mnie teraz do Harper’s Bazaar. Ja zwykle do śniadania męczę Newsweeka, wystarcza mi akurat na tydzień ;)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *