Miałam dziś pisać o samych miłych rzeczach, ciuchach i muzyce. O tym jak pewna nowa książka jest przereklamowana i o tym, że lubię berety. Ale zmieniłam zdanie.
Od paru dni w Internecie hula akcja #metoo. Kobiety na całym świecie piszą, że padły ofiarą molestowania.
Nie lubię tych internetowych zrywów, tych publicznych wyznań, bo cynicznie szukam w nich zawsze drugiego dna. Nie włączam się do akcji poparcia przez zmianę zdjęcia profilowego na FB (jakby to miało wpłynąć na cokolwiek), nie piszę #prayforParis #jesuisCharlie i tym podobnych. Dlaczego? Bo to hipokryzja. Nie widziałam hasztagów pray for Afganistan czy Somalia. Tam zamachy, samochody pułapki są na porządku dziennym. Ale to nie rusza świata zachodniego. Jest poza nim. My zaczynamy się przejmować dopiero wtedy, gdy ktoś zacznie skrobać paznokciem w nasz kryształowy klosz.
Tak się właśnie stało, kiedy amerykańskie aktorki, gwiazdy i gwiazdeczki zaczęły masowo oskarżać producenta filmowego o molestowanie seksualne. Powiedziały na głos coś, co wszyscy wiedzieli, ale udawali, że nie istnieje. Bo molestowanie jest właśnie takim tematem, na który nie chcemy rozmawiać.
Przez ostatnie dni przeglądając Facebooka, Instagram, blogi, zorientowałam się, że moje koleżanki milczą, nie włączają się do akcji #metoo, w ogóle nie poruszają tego problemu. Jakby nie istniał. Jakby to było coś wstydliwego. Jakby chciały sprawę zamieść pod dywan. Wszak nasze życie jest idealne, wylukrowane, przefiltrowane licznymi aplikacjami do obróbki zdjęć. Nic innego nie robimy, tylko pijemy kawę, cieszymy się „słonkiem”, szelestem liści, a największym problem jest „deszczyk” i brak nowego sweterka na #sweaterweather. I okej, lubię ten świat bez problemów, taki ładny i miły, bo w sumie dużo syfu dookoła nas. Ale kiedy dziewczyny całym świecie opowiadają swoje historie, lub po prostu dają sygnał, że też padły ofiarą molestowania – my milczymy.
Parę miesięcy temu opublikowałam wpis o przedmiotowym traktowaniu kobiet, który wpisuje się w tę problematykę. Dziś jednak chciałabym pójść o krok dalej. Dziś opowiem Ci moje historie.
Mam 10 lat
Mam 10 lat
Wracam tramwajem ze szkoły, rodzice pozwolili mi jeździć samej, choć i tak przeważnie czekam na mamę na świetlicy. Lubię świetlicę, czuję się jak w przedszkolu, do którego nigdy nie chodziłam. Jest wczesne lato, w tramwaju gorąco. Siedzę przy oknie z plecakiem na kolanach. Tuż przy mnie staje mężczyzna. Ma garniturowe spodnie, koszulę i teczkę w ręku. Stoi bardzo blisko, trąca mnie teczką. Irytuje mnie to, poprawiam się, chcę mu zwrócić uwagę. Robię to, na co on czeka – patrzę w jego stronę i widzę czym się chciał pochwalić. Odwracam powoli głowę i wysiadam na najbliższym przystanku. Karmiona od małego kroniką kryminalną, wiem, że muszę być ostrożna. Do domu wracam okrężną drogą, wchodząc do kilku sklepów i oglądając się co jakiś czas. Nie poszedł za mną.
Mam 17 lat
Mam 17 lat
Jesteśmy z koleżankami w klubie. Jakiś koleś próbuje rozwiązać mi troczki, na których trzymała się bluzka. Dostał po łapach, ale z dziewczynami straciłyśmy pewność siebie. Takie rzeczy w klubach zdarzają się często. Faceci wykorzystują tłok, pod pozorem dobrej zabawy starają się skrócić dystans. Łapią za pośladki, głaszczą po plecach. Zawsze się dziwią i uśmiechają jak niewiniątka, kiedy zareagujesz. W klubie jest najłatwiej reagować.
Mam 18 lat
Mam 18 lat
Leżę na sali operacyjnej. Lekarze szykują się żeby mnie kroić. Jestem otępiała od głupiego Jasia. Anestezjolog ciągle zsuwa z mojej klatki piersiowej prześcieradło. Lekarze reagują błyskawicznie, krzyczą. Ktoś poprawia prześcieradło. Facet uspokaja się. Ale ja nie zasypiam przez całą operację. Inna sprawa, że interesuje mnie, co się dzieje za parawanem i chcę popatrzeć.
Mam 33 lata
Mam 33 lata
Wracam z rozprawy pociągiem z jednej z podwarszawskich miejscowości. Siedzę zmęczona i wściekła (jak zawsze, kiedy na sali rozpraw jest jatka, która jest niepotrzebna)(czasem jatka jest niezbędna i zabawna, ale przeważnie tylko irytuje Sąd – piszę to ku przestrodze). Siadam przy oknie na poczwórnych miejscach, na sąsiednim fotelu stawiam torbę z aktami, toga się poniewiera obok. Wyjmuję książkę. Czytam, patrzę tępo w okno. Po przekątnej siada młody facet. Bluza, czapka z daszkiem, zarost. W ręku trzyma puszkę Red Bulla. Nie poświęcam mu żadnej uwagi. Czytam dalej. Po jakimś czasie chcę sięgnąć do torby po telefon. Kątem oka zauważam, że facet właśnie doprowadza się do szczytowej formy. Zabieram rzeczy, wstaję nie patrząc na niego i przesiadam się na początek pociągu. Byłam tak zaskoczona, że jedyne o czym pomyślałam, to że może mi uświnić togę. Kretynka. Ale nie był to pierwszy raz. Parę lat wcześniej widziałam gościa zabawiającego się ze sobą podczas jazdy na rowerze. Obejrzałam się za nim. Byłam ciekawa, czy spadnie.
Mam 34 lata
Mam 34 lata
Chodzę ulicami Brukseli. Mężczyźni, przeważnie o arabskich korzeniach, cmokają do mnie. I patrzą takim obrzydliwym, oblepiającym wzrokiem. Wzrokiem, który sprawia, że chcesz się umyć i wyszorować ryżową szczotką. Nie zwracam na nich uwagi. Czasem się zastanawiam, czy nie zareagować. Pewnie są tylko mocni w gębie. Gorzej, jeśli są po prostu mocni.
* * *
* * *
Po co to piszę? Nie, nie jest to forma szukania rozgłosu, uwagi. Możesz pomyśleć, że to zbędny ekshibicjonizm, że powinnam milczeć i zostawić to dla siebie. Poza tym ja przecież ciągle żartuję i przychodzisz tu po to, żeby odetchnąć i pośmiać się.
Ja tymczasem uważam, że musimy rozmawiać także na trudne tematy. Niemiłe, nie polane lukrem, takie do których hasztagi „hygge”, „a beautifull mess”, „my happy moment” nie pasują.
Pozostaje jednak pytanie, czy te wszystkie zwierzenia w social mediach coś zmienią? Pewnie nic. Ludzie sobie pokrzyczą, pokręcą głową, może nawet wzruszą, a potem zapomną i wrócą do kawy z idealną rozetką. Akcja #metoo, podobnie jak każda inna internetowa burza, szybko minie. Wybuchnie nowy skandal, ludzie znajdą nowy temat do rozmów, rząd zacznie prace nad nową ustawą, ulice zapełnią się protestującymi… A kobiety nadal będą padały ofiarami buców.
Mimo to ta akcja jest potrzebna. Potrzebne jest to, żeby kobiety mówiły o swoich doświadczeniach. Żeby jasno dawały wyraz, kiedy czują się niekomfortowo. Między „podrywem”, wyrazem uznania dla urody a molestowaniem jest cienka granica. Nie piętnuję tu mężczyzn, którzy czasem zaklaszczą, gwizdną czy puszczą oczko (obejrzyj „Mężczyźni wolą blondynki” czy „Pod słońcem Toskanii”)(choć w tym ostatnim Włosi uganiający się za Francis przegięli). Nie dajmy się zwariować. Sama przecież ulegam czarowi niektórych mężczyzn (że też przypomnę tekst o chłoptasiach) i to jest w pełni naturalne. Ważne jest, byśmy szanowali wzajemnie siebie, nasze granice i strefy komfortu.
Ale może ta akcja otworzy oczy nasze szeroko zamknięte choć na chwilę.
Kobietom, że nie są same.
Kobietom, że nie powinny doszukiwać się na siłę swojej winy w obrzydliwym zachowaniu mężczyzn.
Kobietom, że może same w niewłaściwy sposób potraktowały jakiegoś mężczyznę, może przekroczyły jego granicę.
Mężczyznom, że ich zachowanie może krzywdzić.
Mężczyznom, żeby czuli się w obowiązku zareagować, gdy w ich towarzystwie jakiś obcy facet albo kolega zacznie w sposób napastliwy zwracać się do kobiety. Przecież więcej jest przyzwoitych mężczyzn, jaskiniowcy są w zdecydowanej mniejszości.
Dlatego zdecydowałam się zabrać głos, obnażyć się przed Tobą i opublikować ten tekst. Bo choć wiem, że mam dużo szczęścia, za co codziennie dziękuję Bogu, niestety…ja też.
Bisous :*
14 comments
Justyna
Hmmm temat który poruszasz jest trudny i wart uwagi i rozważań…. wybacz zatem pytanie bo zaintrygował mnie wstęp – zdradzisz która książka jest według Ciebie przereklamowana? Jestem ciekawa czy myślimy o tej samej….
MerCarrie
Haha, w następnym wpisie wszystko będzie jasne ;))) wpadnij w weekend!
:*
Justyna
☺ wpadnę, wpadnę ☺ do Ciebie zawsze warto wpaść po ciekawy tekst ? sporo tu tego. Miłego wieczoru
Ania
Poruszył mnie ten tekst….ten świat jaskiniowca…kobiety zawsze były są i będą niestety ofiarami seksizmu…musimy trzymać się razem ? serdecznie Pozdrawiam!
MerCarrie
Musimy, dlatego dobrze czasem o tym porozmawiać.
:*
Moni
Kiedyś z koleżanka wracałyśmy z maca. Mieszkałam wtedy w Holandii. Zajechał nam drogę czarny, drogi mercedes a w nim mężczyzna, chyba muzułmanin bo w moim mieści było ich 90% . Od tamtej pory nie chodziłyśmy po 19stwj same… Wracalam pociągiem od moich teściów. Na siedzeniu na skos usiadł starszy pan w przeciwsłonecznych okularach i z teczką. Nie zwracałam na niego uwagi, ale w pewnym momencie zauważyłam, że zabawia się gapiąc się na mnie. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co zrobic. Uciekł jak zobaczył, że wstaję i idę w stronę młodych mężczyzn w pociągu. Trudny temat, bardzo trudny. Ps. Miałam sprzatac ciuchy i ogarniac życie a siedzę i czytam ??
MerCarrie
Mam wrażenie, że 90% z nas miało takie sytuacje…to chore
Ola Poems
Miałam dosłownie identyczną sytuację. I to nie jedną… Centrum Warszawy, to kraina poukrywanych za drzewami onanistów.
Jest taki jeden, który staje naprzeciwko zakładu kosmetycznego z przeszkloną witryną i zadowala się widokiem kobiet robiących sobie manicure…
Ważny temat, trudny temat. Chciałabym, żeby teksty takie jak ten pomogły nam przestać przechodzić nad tym wszystkim do porządku dziennego. Bardzo dobry, szczery i poruszający tekst Olu. :*
MerCarrie
:* dziękuję
Dobrze, że o tym rozmawiamy. Bardzo dobrze.
Pepa
Powiem Ci ze Polki nie chca o tym mowic jest to dla nich wstydliwe zbyt prywatne, rodzice Przeciez nie chcieli by tego slyszec a Co Jak sasiedzi zobacza. Mimo ze Prl sie Juz skonczylam Mentalnie to jescze trwa Zeby sie to ruszylo do przodu w naszych glowach, nie kazdy Taki jest Ale wiele z nas.
MerCarrie
Bo chyba też staramy się to zbagatelizować. Przecież w sumie „nic” się nie stało. Przechodzimy nad tym do porządku dziennego, na zasadzie „zdarza się”. A tak być nie powinno…
Aga
Swietny tekst!
Dzieki za zaproszenie na blogu P. Kasi:)
U Ciebie jest bardziej interesujaco. Czekam na wiecej wartisciowej tresci. Pozdrawiam serdecznie!
MerCarrie
Witam Cię zatem serdecznie!
Proszę, rozgość się, napij kawy, zjedz makaroniki i zapraszam do dalszej lektury :))
:*
PS: dziękuję!
Julita
Na pewno podejmiemy i ten temat na Kongresie Kobiet w Brukseli, zapraszamy http://www.kongreskobiet.be/Blog/