Lata dziewięćdziesiąte powróciły z przytupem: halki, koszule w kratę, Martensy, nawet creepersy (!!) podbijają ulice miast (a wydawało się, że to już nie ma prawa wrócić!). Oczywiście moda sprzed blisko trzech dekad została poddana pewnemu liftingowi – ot, żeby nie wystarczyło wyciągnąć z szafy łachów z podstawówki.
Choć wydawało mi się, że na żadne elementy garderoby nawiązujące do czasów mojego dzieciństwa już się nie skuszę, niestety uległam. Urzekła mnie ta przeskalowana koszula o trapezowym kroju i z ogromnymi rękawami. Znalazłam ją w H&M jest w 100% z bawełny – grubej, nieprześwitującej (zobaczymy, jak sprawdzi się w praniu). Zachwyciła mnie także kamizelka. Od dłuższego czasu miałam ochotę na taki element, ale nie mogłam znaleźć właściwego. Ta jest uszyta z trzech paneli, mocowanych wyłącznie paskiem. Fajnie się układa i powiewa na wietrze – zdecydowanie mam słabość do takiego efektu!
Być może połączenie uznacie za zgrzebne i nie podkreślające atutów sylwetki. Mnie jednak ta stylizacja bardzo się podoba. Jest poza tym dostosowana do okazji: uznałam, że zwiedzając Watykan i Bazylikę Świętego Piotra nie wypada za bardzo eksponować swoich wdzięków. Żeby nie było jakoś super nudno dorzuciłam brokatowe tenisówki, złoty zegarek i torebkę na złotym łańcuszku.
Bisous :*